HORE – „Siostry Wiedźmy”

Polski black metal jest faktem, czy nam się to podoba czy nie. Gatunek rozwija się w najlepsze, a takie projekty jak HORE tylko mu w tym rozwoju pomagają. Są jak drożdże, które pomagają rosnąć w siłę. I tak się faktycznie dzieje: PBM rośnie w siłę!


Fenomen polskiego black metalu, podszytego depresją, surowego, mrocznego, a jednocześnie pozostającego sztuką przez duże „SZ” wziął się chyba wraz z pojawieniem FURII i pobocznych projektów jej członków, którzy grali z innymi „członkami”, dzięki czemu zaraza rozlała się po kraju, czyniąc Zło wszelakie. To skomasowane środowisko używa polskich nazw, często jednosłownych, śpiewa w naszym języku i roztacza nad sobą aurę tajemniczości. Są wyjątki, ale zazwyczaj schemat jest podobny. Trochę to lipne, bo wydawałoby się, że kto jak kto, ale blackmetalowcy unikają trendów. Dużym plusem za to jest rozpoznawalność. No i naturalna przynależność do sceny!

Słowo HORE jeśli kojarzy się z językiem polskim to jak nic rzuca się w oczy „ortograf”. Ale już wHORE po angielsku oznacza kurwę, sHORE to wybrzeże, a HORE po słowacku oznacza „w górę”. Czym się kierowali twórcy „Sióstr Wiedźm”? Nie wiem, póki co, ale będę dociekał u źródła niebawem. Tymczasem odpalam płytę, która miała mi przynieść prawdziwy rollercoaster emocji i czekam na efekty. Nie przypinam się pasami, żeby wrażenia były większe. I co dostaję? Dokładnie to, co zapowiada wydawca, Witching Hour!

Pierwszy utwór jest kwintesencją mixu post-black metalu z elementami jazziku i okraszonego niespokojnymi dźwiękami jakby z soundtracku. Tłoczy się ta muza do głowy, bez szaleńczego tempa, monotonnie, acz skutecznie. Niezła jazda na spacer z psem. Szczególnie te kraczące ptaszydła – nie wiesz czy te niby dobre słuchawki są nieszczelne i słyszysz realne otoczenie czy to jednak chore dźwięki HORE.

W przypadku kapel z kręgów zbliżonych do HORE ważnym elementem całości są pojechane teksty. Tajemniczy projekt, którego muzycy niby są znani na scenie, ale nie chcą ujawniać tożsamości, korzysta z twórczości „wielkich” – Słowackiego, Mickiewicza, Broniewskiego i Goethego. Napisałem „korzysta”, w domyśle miało być „inspiruje się”, chociaż chyba ani jedna ani druga forma nie robi tragedii. Wszak w/w panowie do leszczy nie należeli i nawet jak nie ma ich w podręcznikach szkolnych (albo za chwile znikną do reszty), to przy obecnej tendencji niemogącego się podnieść z kolan kraju, dobrze to świadczy o twórcach HORE. A ci w przeciągu niecałych 35 minut trwania płyty dawkują nam emocje nie tylko liryczne, ale – głównie? – muzyczne też. Klepiąc się w pierś przyznam specom w Witching Hour jeszcze raz racje z tym rollercoasterem. A skoro nie zapięty pasami nie wypadłem za pierwszym razem, odpalam „Siostry Wiedźmy” ponownie. I czekam na dwa moje ulubione już teraz tracki: tytułowy i „Pieśń ma była już w grobie”. Ten drugi, jak kiedyś będę pracował w jakimś radiu, będę puszczał w najlepszym czasie antenowym! Bo kto mi zabroni puszczać Mickiewicza?

HORE – „Siostry Wiedźmy”
LP 2021, Witching Hour Productions

Najnowsze

Related articles