Fanom punk rocka FARBEN LEHRE i SEXBOMBY przedstawiać nie trzeba. Obie kapele świętują w tym roku swoje 35. urodziny. Z tej okazji postanowiły wydać wspólną płytę, na której oprócz premierowych piosenek zespoły zamieniły się swoimi starymi kawałkami.
Do punk rockowej muzyki jakoś zawsze miałem… dystans. Na co dzień częściej w moich głośnikach gościły klimaty bardziej hard rockowe i metalowe. Jednak do FARBEN LEHRE i SEXBOMBY zawsze czułem jakąś… sympatię. Nie będę ukrywał jednak, że częściej słucham ekipy Wojtka Wojdy. W końcu imię zobowiązuje… Niemniej patrząc na jubileusz obu grup i wydany split postanowiłem również zacząć nadrabiać zaległości z legionowską załogą. W wolnej chwili muszę chwycić za ich ostatnią płytę.
Ale do rzeczy. Kiedy tylko dowiedziałem się o planach wspólnego wydawnictwa, to już wtedy wiedziałem, że będę je miał w swoich rękach. Powodem była nie tylko wspomniana sympatia do kapel, ale też fakt, że split ukazał się nie tylko na CD, ale również w formacie przeze mnie faworyzowanym – na winylu. Dostałem 12-calowy, 180-gramowy winyl opakowany w dwustronną okładkę z fotografiami zespołów. W środku znalazłem wkładkę z tekstami oraz to samo wydawnictwo w formacie CD. Ja jestem w posiadaniu białego winyla, ale dostępna jest też czarna wersja.
A jak się prezentuje muzyczna warstwa? Myślę, że całość trzeba traktować w charakterze jubileuszowej ciekawostki i gratki dla kolekcjonerów. Oba zespoły przygotowały po jednym nowym utworze oraz własne wersje starego kawałka drugiej ekipy. FARBEN LEHRE gra to, do czego nas już chyba zdążyło przyzwyczaić. Jest szybko, konkretnie i do przodu. Premierowy utwór to przebojowy „Deja vu”, który fanom jest dobrze znany już od połowy ubiegłego roku z dostępnego w sieci teledysku. Utwór już wtedy dla mnie idealnie wpasował się w sytuację, w jakiej się wszyscy znaleźliśmy. A że Wojtek Wojda, jak na punkowca przystało, o swoich przemyśleniach pisze i śpiewa wprost, to dostaliśmy naprawdę konkretny numer.
Z kolei zespół dowodzony przez Roberta Szymańskiego ujawnił „Dzisiaj jeszcze nie”. Dla mnie to kolejny punk rockowy hicior. „ooooo może jutro, lecz dzisiaj jeszcze nie” – ja już dzisiaj wyobrażam sobie, jak będę razem z wokalista śpiewał ten numer na koncercie.
Ciekawie wyszła, moim zdaniem, zamiana utworów. Gdybym nie wiedział, że „Betonowe to” to jeden z najstarszych utworów SEXBOMBY, to bym pomyślał, że to jakiś zapomniany kawałek FARBEN LEHRE. Słychać, że płocczanie nadali mu swój styl. Z kolei legionowska załoga dodała szczyptę ostrości do „Handlu” z repertuaru „Farbenów”. Nie wiem, czy nie będę tego słuchał częściej niż oryginału…
Teraz czas by coś o jakichś minusach. Szukam, szukam, szukam i… szukam. I znalazłem. Jest zdecydowanie za krótko. Aż się chce więcej. Niestety taki jest charakter tego typu wydawnictw.
Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko Was zachęcić do kupna i słuchania. Ja już czekam na wspólne koncerty obu ekip i zastanawiam się, które utwory wykonają wspólnie… Coś z „zamiany” na splicie, czy może jednak jeszcze czymś zaskoczą? W końcu jak urodziny to muszą być niespodzianki.
I ostatnia uwaga: TEJ PŁYTY SŁUCHAĆ GŁOŚNO! Moi sąsiedzi są podobnego zdania, bo jak ją puszczam i podkręcam na wzmacniaczu volume, to oni z radości zaczynają wybijać rytmy na ścianie. Nie wiedziałem, że mam sąsiadów punkowców…