EVIL DRIVE to kolejna – po EMPIRE DE MU – muzyczna propozycja z Metal Coffee PR z damskim wokalem. Z dystansem podchodzę do takich zespołów, dodatkowo poparzony przez Kanadyjczyków. Tymczasem EVIL DRIVE to już Europa, a dokładnie Finlandia. A pomijając wódeczkę noszącą takąż nazwę, po kilka kapel z tamtego regionu sięgam nad wyraz chętnie.
Nie wiem jeszcze czy o „Demons Within” też tak powiem za jakiś czas, ale po pierwszym przesłuchaniu trzeciej już płyty kwintetu z Kotka (szkoda, że nie z pieska) mam pozytywne wrażenia. Jest power, jest melodia, drapieżna wokalistka i świetne solosy. Podobno EVIL DRIVE łączy melodyjną stronę IRON MAIDEN i ciężkość SLAYERA, ale nie wiem gdzie się tego wydawca czy inny promotor dopatrzył. Owszem i jedno i drugie jest, tylko te wzorce to trochę chyba na wyrost.
Żeby być jednak odrobinę obiektywnym muszę przyznać, że z numeru na numer coraz częściej łapałem się na tupaniu obiema stopami o podłogę. A to może świadczyć, że dynamika u Finów działa, chociaż z kapci nie wyskoczyłem. No, może nieco kopara mi opadała czasami przy solóweczkach zdobiących „Demons Within”. Sprawni obaj gitarzyści, do tego świetnie agresywna, choć niepozorna Victoria Viren to niewątpliwe atuty fińskiej sfory. Kompozycje naszpikowane melodiami czasem mnie nawet przytykały. Wolę umiar – mniej a dobrze. Tu na jakość nie narzekam, ba – chwilami te pojedynki gitarzystów nawet fajnie niosły, ale jak to mówią – za dużo to i świnia… Czy jakoś tak.
Polecałbym „Demons Within” fanom melodyjnego grania. Muzycy EVIL DRIVE znają swój fach, a numery są pełne energii. Może za wyjątkiem nieco – sorry – balladowego „In the End”. Moim osobistym faworytem jest natomiast „Bringer of Darkness”, chyba najbardziej thrashowy utwór na całej płycie. Pisałem, że z tym SLAYEREM to ściema? Chyba nie do końca (śmiech). Reszta jak wyżej. Za jakiś czas chętnie sięgnę po „Demons…”, ale na najwyższą półkę nie odważyłbym się tego stawiać.
MAREK
EVIL DRIVE – „Demons Within”
LP 2021, wyd. Reaper Entertainment