EMPIRE DE MU – „Spiritual Demise” [+VIDEO]

No, no – zaczyna się wzniośle i chyba nawet ciekawie. Podobno ten cały EMPIRE DE MU to black/death metalowa opera, co mnie – nie ukrywam – zaintrygowało. Czas sprawdzić co to takiego ukrywa się pod tym terminem.


Intro zaczyna się rozkręcać, ale co to? O matko! Muzycznie fajne mielenie gitar, ale wokal? Początek „Submersion” jakoś mnie odrzucił. Laska, która jest na froncie, ma strasznie irytujący wokal, chociaż zaraz pokazuje, że potrafi wydrzeć się bardziej na rockowo. Ten operowy głosik momentami strasznie wibruje, co wywołuje u mnie natychmiastowy odruch „zatrzymaj to!”. Ale poczekam, naiwnie wierząc, że mogę to wytrzymać. Słyszę też męski głos, ale na szczęście tu już iście metalowy. Panna nawet jak czysto śpiewa, a zdarza jej się to, brzmi bardziej rockowo. Powiedziałbym nawet, że ujdzie, ale kiedy już zaczynam się wkręcać w numer, ona znów wyje. Mam nieodparte wrażenie, że płynie wtedy obok reszty zespołu, brzmi to jakby dwa różne nagrania nakładały się, niekoniecznie spójnie. Szkoda, bo jak dla mnie psuje to komfort wysłuchania dobrego łomotu.

Chłopaki z zespołu pochodzącego z Kanady starają się i co najważniejsze – dają radę. Gdyby tak ocenić terminologię, którą promotor stosuje to faktycznie jest mieszanka black i death metalu, z tym, że ten pierwszy gatunek – może trochę też przez te elementy horror-operowe – wyraźnie inspirowany jest CRADLE OF FILTH, którego ducha w paru miejscach czuć nadto wyraźnie (a może to przypadek?). Death też jest, ale to ta jego „goeteborska odmiana”. A ja to raczej niekoniecznie.

W połowie materiału mamy orientalny przerywnik. To „Souk” i tylko szkoda, że on taki krótki i nie pociągnął za sobą pójścia w tę wschodnią stronę. Prawdę mówiąc wolałbym pomęczyć się z takimi wtrąceniami niż ta opera (chyba mydlana). Niestety za Arianne nie przemawiają nawet tego typu fakty z jej śpiewaczego żywota, jak współpraca z zasłużonymi załogami z kraju klonowego liścia. Tak, tak – babeczka brała podobno udział m.in. w nagraniach płyty „Defiant Imagination” kanadyjskiego QUO VADIS i ich ziomków z NECRONOMICON (płyta „The Return of the Witch”). Niby fajnie, a jednak mi to nie gra. Może następnym razem?

MAREK

EMPIRE DE MU – „Spiritual Demise”
LP 2020, wyd. zespół (Metal Coffee PR)

Najnowsze

Related articles