Przyznaję się bez bicia, że CRIPPLING MADNESS kojarzyłem do tej pory jedynie z nazwy. Może gdzieś tam słyszałem jeden czy dwa utwory. Dopiero teraz coś mnie tknęło i chwyciłem za ich ostatnią płytę.
Odgłos przeładowywanej broni i dwa strzały – to usłyszałem na wstępie. Właśnie tak zaczyna się „Pancerna pięść”. I jak się okazało to dopiero początek zabijania. Od samego początku dostajemy intensywną skomasowaną dawkę death/thrash metalu, ocierającego się momentami o klimaty hc.
Od pierwszych dźwięków jedzie tu piwniczną stęchlizną lub smrodem smarów z garażu. Zespół ewidentnie zatrzymał się w czasach, kiedy death i thrash dopiero raczkowały. Słychać, że panowie mocno osłuchali się KREATORA, SLAYERA, OBITUARY i im podobnych. Z uporem małolata wznoszą zaciśnięte pięści ku czci tuzów ciężkiego metalu. Skóry, ćwieki i katany nie są im obce. Tyle tylko, że mamy XXI wiek od prawie 25 lat…
I co z tego, skoro takich rzeczy chce się słuchać. Mimo archaizmu drugi album ekipy z Białej Podlaski i Lublina brzmi jak połączenie starego z nowym. Jakby ktoś nowoczesny sprzęt do nagrań wstawił do gierkowskiego bloku. Aż muszę sprawdzić, gdzie egzystuje Madness Studio.
CRIPPLING MADNESS czerpie pełnymi garściami z przeszłości. Robi to jednak z takim polotem, że ani razu nie miałem ochoty przerwać tych „wyziewów”. Przeważnie jest szybko i agresywnie, ale nie brakuje też bardziej zróżnicowanych kompozycji. Taki utwór tytułowy pokazuje, że panowie mają pomysł na swoje granie. Osiem numerów to mięsiste riffy, pędząca perkusja nie stroniąca od punkowych przytupów i solówki gitarowe – z jednej strony melodyjne, z drugiej świdrujące w stylu VADERA. Wokale Borotha to również stara szkoła – brudna, lekko niechlujna a’la wczesny Tardy. Są jednak chwile, kiedy w bardziej punkowych rytmach mam skojarzenia ze sceną hc i Pestką ze SCHIZMY (m.in. „Zerwij łańcuchy”).
Teksty są w języku polskim, dzięki czemu możemy przez 36 minut przejechać niezłą drogę śmierci. Jest więc o zabijaniu w czasie wojny, dylematach kata. Słychać „chrzęst broni tętent kopyt / Okrzyki bólu, przerażenia”. Są też nawiązania do klasyki horroru – od Lovecrafta („Klątwa Innsmouth”) po „Hellraisera” („Rozdarte dusze”) i najsłynniejszy film o zombiakach („Noc żywych trupów”).
Przesłuchałem już „Władców nocy” wielokrotnie z dużą ciekawością. Muzyka jest tak intensywna, że ciężko przy jej akompaniamencie robić coś innego, niż machanie piórami. Nawet jak siedziałem w fotelu, to stopy same „chodziły”. Czułem się jakbym trafił pod koniec lat 80-tych na Metalmanię czy Thrash Camp, gdzieś między koncerty DRAGONA, VADERA, MAGNUSA. Niestety coś, co kiedyś ruszało tłumy, dziś gra w sercach nielicznych. I to właśnie dla nich grają CRIPPLING MADNESS. Dla mnie również.
CRIPPLING MADNESS – „Władcy nocy”
LP 2023, Putrid Cult
Skład zespołu:
Mrówa – gitara basowa
Bosiek – perkusja
Bek – gitary
Peter – gitary
Boroth – wokal
Lista utworów:
1 Pancerna pięść
2 Lśniące zimne ostrze
3 Klątwa Innsmouth
4 W świetle prawa
5 Rozdarte dusze
6 Władcy nocy
7 Noc żywych trupów
8 Zerwij łańcuchy
FB: https://www.facebook.com/crippling.madness/
Najbliższe koncerty:
16.11 – Warszawa, VooDoo Club, Metal Kommando Fest (+ HELL-BORN, INFERNAL WAR, GALLOWER, CHANID): https://www.facebook.com/events/3843178132609665/
30.11 – Warszawa, 2Koła, Pit Of Horror (+ QUANTUM VOID, R.O.D): https://www.facebook.com/events/3530921570457029/
14.12 – Bydgoszcz, Over The Under Pub, The Last Words Of Death XXVIII (+ OKRÜTNIK, MORTIS DEI, NIGHT LORD): https://www.facebook.com/events/730031312452069/