POWIETRZE – „Powietrze” EP

„Powietrza! Powietrza!” – śpiewał (w zasadzie to krzyczał) Guma 30 lat temu w kawałku MOSKWY. I nie przypadkiem nazwę tej kultowej kapeli przytaczam przy okazji recenzji płyty zespołu… Powietrze.


Na początku muszę się przyznać do zasadniczej kwestii. Nie byłem nigdy jakimś wielkim fanem punka czy punk rocka. Nie stawiałem włosów na cukier, nie nosiłem agrafki w uchu, nie byłem „królem Jarocina” jak Śruba z piosenki BIG CYCA. Owszem nie jest mi ten nurt obcy, a wiele kapel zdarza mi się nieraz słuchać. W mojej kolekcji pomiędzy płytami IRON MAIDEN, JUDAS PRIEST, OVERKILL czy TESTAMENTU można znaleźć SEX PISTOLS, THE CLASH czy THE RAMONES. Obok TSA, TURBO i DŻEMU stoją m.in. FARBEN LEHRE, KSU czy DEZERTER. A kasetę „Był kiedyś Jarocin” darzę wielkim sentymentem. No i na koncertach punkowych się nieraz bywa. A jak człowiek miał młodszą wątrobę to i niejeden jabol „pękł”. To tak gwoli wyjaśnienia moich powiązań z punkiem.

Na zespół POWIETRZE pewnie nigdy bym nie trafił, gdyby nie koncert FARBEN LEHRE w Rock Pub Lemmy w Siedlcach. Będąc w tym sympatycznym mieście trafiłem tam na koncert ekipy Wojtka Wojdy. Jednak przed gwiazdą wieczoru miałem okazję posłuchać supportu. A było nim właśnie POWIETRZE. Po ich występie nie zbierałem szczęki z klubowej podłogi. Dostałem solidną i energetyczną dawkę bardzo schematycznego punka. Zagranego jednak z dużą energią i radością. Jak się dowiedziałem ze sceny panowie grają już sześć lat i był to ich… drugi koncert. Jakoś mi się nie chce w to wierzyć. Za dobrze im to szło. Zagrali kilka swoich numerów i drugie tyle (jak nie więcej) utworów będących klasykami polskiego punka.

Miło mi było, kiedy dostałem od Wiśni (wokal + gitara) ich jeszcze świeżą płytkę. Tak, nie płytę a płytkę. Jest to to po prostu trzy utworowa Ep-ka. Chłopaki ogarnęli ją sobie własnym sumptem. „Nagranie live z próby zarejestrowane w Wiśnia Sound Records” – przeczytałem na kopercie. I już przed moimi oczami rozpostarła się wizja brzmień różnych rehersali z lat 90-tych, nagrywanych po garażach, remizach czy salach lokalnych domów kultury. I wizja nie była daleka od tego, co usłyszałem…

Całość to zaledwie trzy utwory, trwające ok. 6 minut. Najkrótszy jest pierwszy numer – „Wojna domowa”. I ten utwór już pokazuje, że kapeli bliżej do MOSKWY czy GBH niż do np. FARBEN LEHRE czy DEFEKTU MÓZGU. Proste, nieskomplikowane granie. Trzy wokale wprowadzają tutaj wręcz hardcore’owy klimat. Ale muszę przyznać, że ten kawałek nawet wpada w ucho. Jeszcze bardziej trafia do mnie mocno punkowy utwór drugi – „Swoją drogą idę” (na YouTube jako „Nie zabierzesz mi wolności”). Z jednej strony grupa podąża muzyczną drogą wytyczoną na przełomie lat 70/80-tych. Z drugiej mam wrażenie, że mało już dzisiaj tak zadziornego punka wśród młodych kapel. Tekstowo to taki właśnie manifest punkowego buntu. I naprawdę – gdybym był punkiem to pewnie w tym momencie wyciągałbym z szafki swoje glany… Trzeci utwór zaskoczył mnie trochę stroną wokalną. Wiśnia (gitarzysta i główny wokal POWIETRZA) próbuje tutaj więcej śpiewać niż skandować. Spokojnie – nie zamienia się tutaj w żadnego PIASKA czy DAWIDA KWIATKOWSKIEGO. To wciąż bardzo punkowy wokal, fajnie wpisujący się w konwencję. Zaskakuje też tekst. Na początku myślałem, że wokalista wyśpiewuje refren dla ukochanej kobiety, ale… chyba tak nie jest. Zresztą – przekonajcie się sami słuchając tej Ep-ki.

Sześć minut minęło. Dla mnie za krótko. Jeśli lubicie ostrego punka, bez żadnych udziwnień i przesadnej melodyjności to POWIETRZE jest w sam raz dla Was. Ameryki może nie odkrywają, ale słychać, że granie takiej muzy sprawia im radość i przyjemność. Brzmienie też na szczęście nie jest sterylne. I bardzo dobrze – w takim graniu potrzeba trochę „brudu”. Ja słuchając płytki miałem wrażenie, że znowu jestem na ich koncercie. Więc jeśli macie chęć to łapcie POWIETRZE na facebooku i pytajcie o płytkę: https://www.facebook.com/Powietrze-117310010097815

 

Najnowsze

Related articles