XIFICURK: Podążamy za ideą Black Metalu, za wolnością i manifestem

XificurK jest projektem dwuosobowym, jednak jego członkowie postanowili pozostać anonimowi. Ukrywają się pod pseudonimami Temira De Temirin i Sitre De Sitrin. Tym co tworzą chcą się przeciwstawić współczesnemu „pięknemu black metalowi”. XificurK powołali 13 października 2019 roku. Na koncie mają dwie epki, z czego ta druga – „1410” – zbiera świetne recenzje. Muzyką XificurK zachwycili się już między innymi Svartalv Halvorsen znany choćby z SATYRICON czy Sakis Tolis z ROTTING CHRIST. Duet nie miał też problemów ze znalezieniem wydawcy dla swojego dzieła. O szczegółach opowiada Temira De Temirin…


XIFICURK… Już miałem pytać co to znaczy, ale coś mi kazało przeczytać nazwę od tyłu i wszystko się rozjaśniło! Toż to odwrócony krucifix!

— Nie mam nic do dodania. Tak właśnie jest i o to chodziło.

Skąd ten pociąg z jednej strony do historii, z drugiej do korzeni black metalu?

— Wynika on przede wszystkim z niezadowolenia z obecnej niemal popowej sceny black metalowej, przez pop mam na myśli uderzanie w pewną grupę odbiorców popularnymi u nich schematami, ramami oraz podążanie z obecnymi trendami BM, które nas w ogóle nie obchodzą. Black Metal to wolność twórcza i takie też był korzenie Black Metalu, manifest przeciw trendom. Dziś już ciężko to znaleźć.

„1410” kojarzy się przede wszystkim z Grunwaldem i sromotną klęską zakonu z wielkim krzyżem na plecach. To główna motywacja, którą się kierowaliście nazywając tak epkę?

— Tak, jest to główna motywacja, ale warto podkreślić, że nie jedyna. Wspominałem już kiedyś również, że pierwszy utwór na epce zaczyna się pieśnią „Victimae Paschali Ludes”, która w skrócie została zaadoptowana przez zakon krzyżacki jako hymn „Christ ist Erstanden”. Ale nie jest to jedyne odniesienie.

Strasznie intrygująco się zrobiło. Rozwiniesz tę kwestię czy zostawiasz słuchaczowi pole do przemyśleń i uruchomienia zwojów mózgowych?

— Właśnie taka jest idea, by słuchacz również trochę pogłówkował, a dużo rzeczy i informacji zostało zawartych. Jest więcej odniesień do Krzyżaków, jak i do samej bitwy pod Grunwaldem. „Victimae Paschali Laudes” jak i „Christ ist Erstanden” są pieśniami wielkanocnymi. Utwór „Vilthaaen” miał swoją premierę w wielkanocny piątek, w dniu śmierci Chrystusa. Kolejny utwór „Durmak” rozpoczyna się i kończy dźwiękiem bzyczącej muchy. Jeśli włączysz nasz Lyric Video do tego utworu zobaczysz w obu przypadkach martwego Chrystusa. A ta mucha sugeruje rozpoczęcie procesu gnicia. Są też inne odniesienia jak np. okładka na której znajduje się zamek w Łapalicach. Budowla stosunkowo nowa, zbudowana na wzór przeszłości, coś na miarę odwzorowania tego, co robimy z muzyką. Nic nie jest dziełem przypadku. Warto poszukać.

Jakby tak zestawić tytuły obydwu waszych wydawnictw to można odnieść wrażenie, że macie coś z tą numerologią. No chyba, że to absolutny przypadek? Wierzycie w pechowe trzynastki, szczęśliwe siódemki, a może czarny kot przynoszący nieszczęście?

— Może nie konkretnie z numerologią czy zabobonami, ale faktycznie plan był taki, by nazywać albumy numerycznie, „1” bo jest swego rodzaju numerem jeden, naszym wyjściem z przekazem. „1410” wyjaśniłem powyżej, w planach była też kolejna epka, która miała nosić nazwę „666”, ale obecnie zaczęliśmy pracować nad pewnymi kolaboracjami oraz pełnym albumem, ale temat „numerycznych epek” na pewno powróci.

— Podążamy za ideą BM, czyli wcześniej wspomnianą wolnością i manifestem. Czerpiemy inspirację nie tylko z norweskiej sceny, ale także z polskiej — mówi Temira De Temirin. Fot. archiwum zespołu

Pierwsza epka przeszła przez podziemie chyba jednak trochę niezauważona, druga już została doceniona. Niby nie gracie niczego odkrywczego, a jednak jest zainteresowanie tą muzą. Skąd to się bierze?

— Może tak się zdawać, ponieważ nie szliśmy zwykłym nurtem. Jednak większość naszych obecnych fanów, chociażby w postaci liczby polubień na FanPage, jest właśnie z pierwszej epki. Także budowany fanbase oraz pewna rozpoznawalność, a zwłaszcza kontakty z ludźmi takimi jak Svartalv, przyniosła nam właśnie pierwsza epka. Logicznym następstwem jest, że „1410” przeszło teoretycznie większym echem, ale pojawiło się już na bardzo silnych podstawach. O zainteresowanie trzeba byłoby przede wszystkim zapytać fanów, którzy wykupili 90% nakładu limitowanej kasety jeszcze przed premierą. W tej chwili zostało 9 sztuk dostępnych już tylko u wydawcy. Ale ludzie też czują potrzebę powrotu do korzeni, a przede wszystkim do autentyczności. To co przyciąga ludzi do nas to nasza twórcza szczerość. Tacy jesteśmy, tak robimy, możecie z nami iść albo wypierdalać.

Nie uważacie, że ten kult starej norweskiej sceny powoli umiera?

— Wręcz przeciwnie. Jest ogromna potrzeba, a zwłaszcza ogromny brak norweskiej sceny, bo i niektóre stare dinozaury również się sprzedały lub zwyczajnie podążyły inną ścieżką twórczą. Na pewno lepsze to, niż robienie na siłę. Są kapele, które po dziś utrzymują ogień BM i cieszą się ogromną sławą. Myślę, że ta potrzeba i tęsknota za True Norwegian Black Metal, również przełożyła się na nasz rosnący fanbase.

Pozytywnie o muzyce XIFICURK wypowiedział się m.in. wspomniany Svartalv, którego miłośnicy black metalu powinni kojarzyć z kilkoma norweskimi hordami. No i właśnie, ta Norwegia nie jest wam obca, chociaż w kilku miejscach wyczytałem też nazwę BATUSHKA. Jak ma się jedno do drugiego? Bo ja nie widzę specjalnych powiązań…

— Podążamy za ideą BM, czyli wcześniej wspomnianą wolnością i manifestem. Czerpiemy inspirację nie tylko z norweskiej sceny, ale także z polskiej. Kto obyty w temacie usłyszy też i scenę węgierską i chociaż głównie słychać u nas Norwegię, to trzeba pamiętać, że TNBM też czerpał pełnymi garściami zewsząd, nie bał się eksperymentalnych brzmień i to eksperymentowanie to nasz główna inspiracja.

Scena black metalowa zawsze była u nas mocno podzielona, pełno na niej odłamów, wzajemnej nienawiści. Macie w kraju jakieś kosy z kimś albo odwrotnie – jakieś hordy z Polski są dla was wzorem, drogowskazem, czy chuj wie czym jeszcze?

— Nie mamy żadnych konfliktów, może dlatego, że jesteśmy anonimowi. Ciężko pokłócić się z kimś, kto nie istnieje. Mamy za to sporo przyjaciół chociażby dlatego, że od jakiegoś czasu zajmuję się tworzeniem tzw. lyric video dla mniej lub bardziej znanych zespołów.

Nie powiedziałbym, że ktoś jest dla nas wzorem, bo właściwie nikt nie jest. Staramy się czuć jakbyśmy siedzieli w latach dziewięćdziesiątych, z ich ideą tworzymy coś nowego, krocząc własną ścieżką, jednocześnie czerpiąc z całego dotychczasowego dorobku. Dlatego mimo inspiracji nie jesteśmy kopiami, a czymś oryginalnym.

Zamek w Łapalicach jest budowlą stosunkowo nową, zbudowaną na wzór przeszłości. — Coś na miarę odwzorowania tego, co robimy z muzyką — zdradza Temira. Fot. archiwum zespołu

Przez lata wyznacznikiem „sukcesu” metalowej kapeli z Polski był VADER, potem bywało różnie, bo z jednej strony zespoły dostawały szansę na zachodzie, z drugiej nikt nie potrafił się przebić. Dziś wygląda to zupełnie inaczej, czego dowodem może być wasz przykład – zespół na etapie demówek, z niewielkim stażem wydany jest przez holenderski label. Mały bo mały, ale zawsze to coś. Kaseta „1410” to jednorazowy strzał z Void Wanderer?

Void Wanderer podkreślił, że bardzo chętnie wyda nasze przyszłe projekty. Obecnie zakończyliśmy rozmowy z kolejnymi wytwórniami. Mamy teraz zupełnie inne czasy, dostęp do internetu absolutnie wszędzie. Holandia, Włochy czy Norwegia, to teraz wszystko „po drugiej stronie ulicy” dla tych co chcą się przejść i zerknąć.

Jakieś plany na przyszłość macie już? Patrząc na waszą pracowitość niebawem znów coś się powinno pojawić. Może tym razem jakiś większy materiał?

— Tak jak mówiłem pewne rozmowy zostały zakończone z wytwórniami, ale nie będę tutaj robił jakichś obiecanek. Najlepiej śledzić nas na naszych social mediach. Powiem jedynie tyle – będzie się działo i będą zaskoczenia.

Jeszcze jeden rzut oka na tytuły na obu epkach i pytanie – co te słowa oznaczają? Bo jedno czy dwa udało mi się jakoś przez tłumacza wygoglować, ale i tak pewności co oznaczają nie mam. Tym bardziej, że wszystko to są pojedyncze wyrazy i nijak to poukładać…

— Dużo ludzi już do tego doszło, tak że mogę śmiało powiedzieć, że każdy tytuł to anagram. A co jak już uda nam się rozszyfrować?

No właśnie – co jak już uda się rozszyfrować?

— Tutaj za dużo zdradzać nie będę, ale… jest pewna strona internetowa, którą nie tak łatwo znaleźć, mimo, że już wielokrotnie została ukradkiem podana. „I want to play a game”!

Kwintesencją metalu są koncerty, co w black metalu wcale nie jest normą. Zwłaszcza kiedy skład jest dwuosobowy, jak u was. Wtedy odegranie materiału na żywo może być utrudnione. No chyba, że XIFICURK nie zamierza grać koncertów, co też deklarowały niejednokrotnie black metalowe hordy… No fun, no mosh?

— Nigdy nie planowaliśmy grania koncertów. Na pewno podzielamy opinie, że koncerty to zabawa, a w Black Metalu nie ma nic zabawnego. Nie wykluczamy jednak opcji, że jeśli nadarzy się okazja zagrania na festiwalu to zostanie ona wykorzystana. Na pewno nie będziemy się bawić w klubowe granie z pseudo intymnością z artystą.

Ok, dzięki za wywiad. Jeszcze na koniec kilka słów od was i czekamy na następcę „1410”

— He’s coming…


VOID WANDERER
https://voidwanderer.com/

XIFICURK
FB – https://www.facebook.com/Xificurk.Official
YouTube – https://www.youtube.com/c/XificurK_Official
Spotify – https://open.spotify.com/artist/3SuGXHDSouhNDwrzoSBk4N
Metal Archives – https://www.metal-archives.com/bands/XificurK/3540466381
BandCamp – https://xificurk.bandcamp.com/

Najnowsze

Related articles