SARMAT: Nasza nazwa może mrozić krew w żyłach

Historia SARMAT jest krótka. W 2018 roku zespół ten powołali do życia gitarzyści – Daniel Szymanowicz (CALM HATCHERY, ex-AGGRESSOR, ex-EXTREMIS NECROSIS) i Krzysztof Kopczeński (ex-SPIRIT CRUSHER, ex-CARNES). Panowie jako duet szybko skomponowali materiał na debiutancki album i rozpoczęli przygotowania do jego nagrania. Najpierw zaprosili do współpracy sesyjnego perkusistę Krzysztofa Klingbeina (m.in. DEATHSPAWN), a od wiosny 2020 roku do składu dołączył wokalista Łukasz Kobusiński (ex-MORTIS DEI, ex-PUKI 'MAHLU). Do nagranego już materiałem jesienią przysiadł sam Arkadiusz „Malta” Malczewski, który w warszawskim studio Santa zmiksował całość i poddał ją masteringowi. Zaczęły się poszukiwania wydawcy, zwieńczone podpisaniem kontraktu z niemiecką wytwórnią Rising Nemesis Records. Więcej szczegółów przedstawi wokalista Łukasz.


Cześć Łukasz, czym jest SARMAT? Regularnym zespołem czy jednak projektem?

— Siema! Zespołem. W aktualnych warunkach to nawet „regularnym”, bo nikt nie gra koncertów. Nie zagraliśmy razem jeszcze ani jednej próby (o koncercie nie wspominając), ale zespół z nas pełną gębą! Jak przyjdzie czas, będzie rada, jak mawiają.

W PUKI ‘MAHLU sam sobie pisałeś teksty, świetne zresztą. Co się porobiło, że na „RS-28” odpuściłeś? No chyba, że się mylę…? Oświeć mnie, bo ja tam bodajże na waszym Bandcampie dopatrzyłem się „Words by H.”…

— Dziękuję za słowa uznania. Co do tekstów SARMAT, to napisał je zaprzyjaźniony z zespołem człowiek. Ja dołączyłem do grupy (a raczej zostałem w nią wmanewrowany) w momencie, kiedy wszystko było już w tym temacie zamknięte. Jedyne, co mogłem zrobić, to zaaranżować partie wokalu oraz trochę pociąć/dzielić/skrócić tzw. „liryki”.

W dwóch utworach – „You Don’t Live in My War” i „Blackout (Scenario for Tomorrow) part I” – wykorzystaliście fragment twórczości odpowiednio Williama E. Henleya i Marca Elsberga. Ciekawy zabieg, tym bardziej, że ja np. ani jednego ani drugiego nie kojarzyłem. Teraz już wiem, dzięki wam!

— Ja również nie kojarzyłem (śmiech). O ile frazy tego pierwszego są integralną częścią tekstu utworu, o tyle słowa drugiego nie pojawiają się na materiale – są tylko tzw. „intro”, rodzajem przedmowy do właściwego utworu. Były nieśmiałe koncepcje nagrania tego fragmentu, ale polegliśmy w zderzeniu z rzeczywistymi warunkami.

Nazwa waszego zespołu i tytuł albumu zmusił mnie też do pogrzebania głębiej „z czym was się je”. No bo kto na co dzień interesuje się takimi tematami? Dziś dopóki media czegoś nie podadzą to tego nie ma.

— Szczerze mówiąc, kiedy dostałem propozycję nagrania wokali dla zespołu SARMATA, to trochę mnie zgięło. Pomyślałem, że to straszna głupota dedykować nazwę zespołu jakiemuś oderwanemu od rzeczywistości ruchowi szlacheckiemu. Wyobraziłem sobie, że kolesie jeszcze pewnie paradują w jakichś futrzanych czapach i podbitych zwierzęcym futrem kożuchach. Dopiero, jak zgłębiłem temat, okazało się, że koncepcja jest intrygująca, a nazwa może mrozić krew w żyłach. Co ciekawe, informacje na temat zbrojeń w czasach nam współczesnych nie są żadną tajemnicą.

Skąd to militarne zacięcie? Jakaś zajawka czy raczej… strach, że groźba totalnej rozpierduchy coraz większa? Tym bardziej przy takich potworach jak RS-28 Sarmat!

— Raczej strach. I pewien rodzaj chorobliwej hipnozy. Jest coś takiego w tym ustrojstwie, co nie pozwala oderwać oczu od tego monstrum. Poczekaj, aż obrazek (tzw. „lyric video”) do tytułowego utworu zobaczysz…

Co jest albo co będzie z MORTIS DEI i PUKI ‘MAHLU? Któryś z tych zespołów ma jeszcze szansę na powrót? Pytam, bo MD to był przecież zasłużony band, a PM szkoda mi za oryginalność. Nie ma takich kapel na naszej scenie.

MORTIS DEI działa, próbuje z nowym perkusistą. A PUKI ‘MAHLU formalnie skończyło działalność pod koniec 2014 roku, kiedy w trakcie sesji nagraniowych do trzeciego albumu okazało się, że różnice zdań w kwestii tekstów i aranżacji partii wokalnych są nie do pogodzenia. Niejako na gruzach PUKI ‘MAHLU powstał debiutancki materiał PEDOPHILE PRIESTS – to cały materiał, który miał być „trójką” PM z innymi tekstami, wokalami i innymi aranżacjami (m. in. partii instrumentów VST imitujących różne brzmienia).

Muzycznie SARMAT to nadal jest death metal, a przecież wszyscy w tym gatunku się obracaliście, ale trudno określić, który z waszych zespołów słychać. Najbardziej pasuje mi tu po prostu SARMAT.

— TAK MÓW, CHŁOPIE, WSZEM, WOBEC, PO WSZE CZASY!!! I jak ognia unikaj określenia „black”. Chociaż trochę słychać. Troszeczkę. Ale pracuję nad tym.

Są szanse na koncerty SARMAT? O ile to całe świństwo przeminie na tyle, byśmy mogli gromadzić się po klubach…

— Tak, jak najbardziej. Jak zauważyłeś, muszą zmienić się warunki. Mamy deklarację Krzysztofa Klingbeina (nagrał bębny sesyjne na debiut SARMAT), który wyraził gotowość do grania z nami na żywo. Jeżeli będą możliwości, to będą i działania. Będziemy gotowi.

Kiedyś jedna kapela (AMPUTACJA) śpiewała „Bydgoszcz, Bydgoszcz szajse…”, ale jakby patrzeć na wasze miasto pod kątem kapel metalowych albo jazzowych to zawsze było na czym ucho zawiesić! A jak jest teraz?

— Nie jestem na bieżąco. Ze starszej gwardii widzę, kto działa (mam na myśli metalowe granie), ale młodzieży nie kojarzę. MORTIS DEI, UNBORN SUFFER, KONTAGION, GNIDA (jakby prześwietlić pod kątem pochodzenia grajków, to połowa z Bydgoszczy :-)), CHAINSAW, NONE, WYROK, EGOISTIC. A, i DAGORATH – ci koledzy trochę młodsi. Jazzu prywatnie nie słucham, więc nie będę zmyślał.

Jeden z waszych numerów na „RS-28” nosi taki sam tytuł, jak album innej kapeli z Bydgoszczy – heavy metalowych „kosiarzy” z CHAINSAW. Kojarzysz który? ☺ Rozumiem, że to przypadek? 

— Tak, to przypadek. Ty mi to uzmysłowiłeś. Od początku to „Evilution” nie bardzo mi się podobało (gramatycznie), ale skoro już ktoś przetarł szlaki, to mi lżej na sercu :-).

Skład SARMAT uzupełnił w studiu Krzychu Klingbein. To w Bydgoszczy nie ma już porządnego garowego? ☺ A tak serio – będziecie go werbować do składu czy szukacie kogoś bliżej? Jakby nie było formalnie dzieli was jakieś 200 km…

— Nieprawda, kolego. SARMAT nie ma JEDNEGO miejsca działania. To interkontynentalny pocisk! A tak naprawdę, to jeden gitarzysta jest ze Słupska, drugi z Kwidzyna, a ja jestem z Bydgoszczy. Co do perkusisty, to poniekąd odpowiedziałem już na to pytanie wcześniej. Na dzień dzisiejszy nie widzę najmniejszego sensu w werbowaniu kogokolwiek do zespołu.

„RS-28” ukazało się nakładem niemieckiego Rising Nemesis. Jakie są ustalenia – odnośnie wydania (skończy się „tylko” CD/digital czy będzie jeszcze jakiś inny nośnik?) i dalszych planów na współpracę? Może jakieś koncerty? Jak już będzie można grać…

— No i tu weszliśmy na grząski grunt… Ustalenia są różne, poprzeczne i podłużne, a póki co, mamy obsuwę w wydaniu fizycznych nośników. Zaraz miesiąc stuknie od premiery, a płyt CD nie ma. I nie wiem, kiedy będą. Na dzień dzisiejszy czekamy na wydanie i do tego czasu wstrzymujemy wszelkie większe ruchy poza regularną promocją (np. premierę klipu). Za jakiś czas okaże się, czy podpisaliśmy sensowny kontrakt, czy złapaliśmy się na slogan „nikt Wam nie da tyle, ile ja Wam naobiecuję”.

fot. archiwum zespołu

Jak przyjmowany jest ten materiał? Jak dla mnie „RS-28” kosi! Tylko nie widzę jeszcze wywiadów, ale to pewnie zaraz wysypie…

— Dziękuję serdecznie w imieniu kolegów i swoim! Można pokraśnieć z zawstydzenia (gitarzysta Hacel już się pewnie wzruszył). A poważnie: nie usłyszeliśmy jeszcze znikąd negatywnej oceny poza ewentualnymi stwierdzeniami, że to „nie czyjaś bajka”. Ludzie, którzy reagują, reagują pozytywnie, albo bardzo entuzjastycznie. Czyli temat robi robotę. Co do wywiadów i w ogóle promocji, to zacząłem działania 2-3 tygodnie temu i już są efekty (przede wszystkim w postaci emisji muzyki SARMAT w audycjach radiowych poświęconych muzyce metalowej – w tym miejscu wszystkim prowadzącym WIELKIE DZIĘ-KU-JE-MY!!!). Powoli, ale sukcesywnie nazwa SARMAT zaczyna być widoczna dla słuchaczy ciężkiej muzy (póki co, głównie w Polsce). Ten wywiad jest również przykładem na to, że coś się wykluwa. Ogólnie sami załatwiamy sobie promocję, a nie jesteśmy pracownikami biur PR czy reklamy, więc idzie to swoim torem. Gdyby ktoś chciał pchać naszą muzę do mediów związanych z metalowym graniem, zapraszam do kontaktu (sarmatdeath@gmail.com lub do mnie mahlupuki@wp.pl).

Będziemy kończyć, ale liczę, że za niedługi czas znów pogadamy o SARMAT. Patrząc na twoją aktywność jestem spokojny, bo prędzej czy później i tak wracasz ☺

— Jak gołąbek, kuźwa :-). My już komponujemy materiał na kolejne wydawnictwo (tym razem krótsze, format EP lub MCD – zobaczymy), więc na pewno będziemy się tłuc do ludzi. No i na dniach (mam szczerą nadzieję) powinniśmy opublikować klip do utworu „RS-28”. Uzależniamy to od otrzymania swojej partii płyt CD. Bo jak już one będą, to z kolei po pracowniku działu reklamy przeobrażę się w specjalistę od handlu internetowego :-)!

Dzięki Łukasz! Powodzenia z SARMAT! Trzymajcie się!

— To ja serdecznie dziękuję w imieniu swoim i kolegów! Wielkie dzięki za pomoc i wsparcie (dobrze, jak te dwie rzeczy idą w parze), zainteresowanie i miłe słowa! Powodzenia z Riffinerią Rocka i do usłyszenia (przede wszystkim), a może też zobaczenia albo przeczytania!

MAREK


Koncepcja nazwy zespołu SARMAT bazuje na rosyjskiej BRONI OSTATECZNEGO ZNISZCZENIA – ciężkim międzykontynentalnym pocisku balistycznym RS-28 SARMATA (nazywanym też SZATAN 2). Zespół w swoich tekstach porusza tematykę zniszczenia, przemysłu wojskowego oraz ludzkich lęków i obsesji. Styl muzyki granej przez SARMAT może być określony jako mikstura death i black metalu o dosyć żywiołowym charakterze ze sporą ilością szybkich partii, agresywnym i czytelnym wokalem oraz o dużym zróżnicowaniu kompozycyjnym.

Najnowsze

Related articles