Free Porn
xbporn

PSYCHOTRON: Nie wykorzystaliśmy swojej szansy

Na scenie widziałem ich tylko raz, w 1999 roku w Olsztynie podczas koncertu w Power Horsie. Zrobili na mnie wtedy ogromne wrażenie: dali z siebie wszystko, a po koncercie… Ech, dość powiedzieć, że integracja przebiegła w zakrapianej atmosferze, co zaowocowało niezłymi relacjami na przyszłość. Ale wtedy na odpowiedzi trochę się naczekałem. Wywiad z PSYCHOTRON, reprezentowanym przez gitarzystów Tolasa i Chessa, znalazł się w drugim numerze zina „Trójca nie-najświętsza” w lutym 2001 roku.


Czołem!!! Nazwa PSYCHOTRON funkcjonuje gdzieś od ‘92 roku. Przedtem były TROLLE, SLAVER, HANTER, aż w końcu pojawił się THRASHER DEATH… Jak wspominacie ten okres „przedpsychotronowy”?

Tolas: — Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce…. powstał zespół THRASHER DEATH. Był to chyba najlepszy okres dla takiej muzyki. Wielu fanów jeździło za kapelami po całej Polsce. Ludzie byli głodni muzyki, której w telewizji nie było, a w radio p. Brankowski przez jedną godzinę raczył nas ucztą dźwięków. Nie było sprzętu, kasy, ale szczere chęci i wyjątkowa przyjaźń między zespołami, co pozwalało wierzyć, że będzie dobrze. Niewiele kapel z tamtych lat obecnie istnieje.

Chess: — Dla mnie osobiście był to okres szczenięcego odskoku od nieciekawej rzeczywistości. Byliśmy pełni nadziei i gotowi postawić wszystko na jedną kartę. Realia jednak nie były nam przychylne, chociaż odbiór naszej ówczesnej muzyki napawał optymizmem. Mimo to pozostają miłe wspomnienia z tych wszystkich gigów, które zagraliśmy.

Zagraliście na kilku festiwalach, z wieloma wschodzącymi gwiazdami sceny metalowej, a mimo to chyba nie wszyscy metalowcy o Was słyszeli. Dlaczego?

Tolas: — Aż tak wiele tych festiwali nie było. Prześladowało nas jakieś szczególne fatum. W 1985 roku – chyba – otrzymaliśmy zaproszenie na przesłuchania kwalifikacyjne do Jarocina. Niestety nie pojechaliśmy tam jako zespół, tylko po prostu na festiwal, ponieważ nasz perkusista „niby” nie dostał wolnego. Na tym Jarocinie debiutował zespół IMPERATOR, pamiętam też ASTAT z W-wy. Byliśmy wkurwieni totalnie. Nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Z przeróżnych powodów nie zagraliśmy na wielu imprezach.

Chess: — Trudne pytanie. Po części odpowiedział na nie Tolas. Nie wszędzie dojeżdżaliśmy, mieliśmy też problemy z promocją naszej muzyki oraz permanentne zmiany składu, które też rzutowały na sytuację w zespole, co znowu objawiało się absencją na wielu imprezach. Głównym jednak powodem było zawieszenie działalności po wydaniu „Women Die”. Były to nienormalne sytuacje i nie chce mi się o nich mówić.

Utwór „Czarny Anioł” (rocznik 1985?) namieszał trochę na liście w „harcerskim” Na Przełaj. Z tego co pamiętam zawierał on dość kontrowersyjny tekst (…Mistrzem Twym Lucyfer jest…)?

Tolas: — „Czarny Anioł” to sztandarowy numer THRASHER DEATH. Tekst napisał nasz były basista Wojciech Sz., który po jedenastu latach nagrał z nami materiał „The Grave Doctors”. Ciekawe są okoliczności, w jakich go napisał. Otóż przebywał na wagarach, wylegiwał się w stogu siana, kiedy opanował go ciemny niepokój, sam Demon nawiedził jego umysł, tworząc z nim ten znakomity tekst. Interpretację zostawiliśmy wolną dla każdego.

Chess: — Wojtas też brał udział w tworzeniu oprawy muzycznej do tego tekstu. Rzeczywiście pierwsze składowe tego utworu powstały już 1985 roku. Na liście „Metal Attack” przez długi okres utrzymywał się w pierwszej dziesiątce, zahaczył też o pierwsze miejsce.

Jako THRASHER DEATH nagraliście oficjalnie dwa dema: „You Most Kil” i „Women Die”. Była jeszcze koncertowa „You Must KII – Live”. Co zawierała owa taśma?

Tolas: — Ta taśma to zapis koncertu ze stycznia 1988 roku, który odbył się w chojnickiej hali sportowej. Zagraliśmy tam wraz z KOBRANOCKĄ i FATUM. Był to pokaz siły i energii naszej muzyki oraz publiczności, która sprawiła się wybornie.

Od samego początku przeszliście niezliczoną ilość zmian. Najpierw armia potem jeszcze inne przyczyny sprawiły, że skład był nieźle pomieszany. Którzy z Was grają od samego początku?

Tolas: — Zarówno THRASHER DEATH jak i PSYCHOTRON to dzieła dwójki gitarzystów Grzegorza Śmigielskiego i Anatola Glasera. Przy okazji – nazwa THRASHER DEATH wzięła się po prostu ze słownika polsko-angielskiego. Otworzyliśmy go na chybił-trafił i tam jedynym nadającym się wyrażeniem był Thrasher – wielki biały rekin, młócarz. no i dodaliśmy do niego Death, bo tak wtedy wypadało.

Nie imała się Was żadna moda, od zawsze staraliście się być oryginalni i szczerzy. Może powinniście grać zwykłą, prostą muzę (np. Death Metal), tak jak robi to wiele innych kapel? Może wtedy mielibyście masę fanów, kupę szmalu itp.?

Chess: — Nie sądzę aby to co mówisz było taką oczywistą kolejnością. Pójście na łatwiznę nie musi się równać z popularnością i kupą szmalu, a zwłaszcza w naszych realiach. Z drugiej strony, pozostaje jeszcze satysfakcja z samego grania. Nie mógłbym grać muzyki, której nie czuję – jest to nieszczere. A z trzeciej strony, nie uważam aby Death Metal był prostą muzą. A z czwartej strony (śmiech) gramy coraz melodyjniej i to też wcale o niczym nic świadczy, no chyba jedynie o jakimś tam dojrzewaniu, czy innej ewolucji…

Każdy materiał PSYCHOTRON wydany był przez inną firmę. Współpracowaliście z Baron Rec.. Psy Wojny Rec., Negative Rec., Krth Rec. i obecnie AMP/MMP. Ta ostatnia nie jest chyba spełnieniem marzeń muzyka?

Chess: — Powiem Ci szczerze, że żadna nie była spełnieniem marzeń muzyka, ale każda w jakimś stopniu przyczyniła się do obecnej naszej pozycji. I szczerze mówiąc nie mam do nikogo żadnych pretensji… Trzeba być realistą i nie oglądać się zbytnio za siebie. Gdybym dysponował odpowiednią gotówką sam bym założył wytwórnię i… wcale nie jestem pewny czy wydałbym PSYCHOTRON (śmiech).

Porozmawiajmy teraz o muzyce P8YCHOTRON… Darujmy sobie jakiekolwiek szufladkowanie, a skupmy się na inspiracjach. Co Was „rusza”?

Tolas: — Nie wiem jak tam koledzy, bo każdy z członków PSYCHOTRON słucha innych kapel. Spotykamy się tylko w niektórych punktach galaktyki. Oto moja super lista, na pewno nie cała: rock’n roll lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, THE BEATLES, THE DOORS. BLACK SABBATH, VAN HALEN, IRON MAIDEN, SLAYER, VOIVOD, PINK FLOYD, KILLING JOKE, NAPALM DEATH, AC/DC, MESHUGGAH, ENTOMBED, VADER, Manchester United, każda muzyka ludowa, techno i rave, PRODIGY, FEAR FACTORY, THE COLT, SONIC YOUTH. itd., itp.

Chess: — Książkę by można napisać…

Utwór „Doctor, doctor” okazał się wielkim hitem. Czy to był hołd dla „nieziemskiego” UFO?

Chess: — 16 lat temu słuchaliśmy na różnych alkoholowych imprezach tego numeru z takiej starej analogowej płyty i trenowaliśmy wczesny headbanging. Na tej właśnie trzeszczącej płycie „Doctora” umieszczono w wersji live – czuć było czad, energię i feeling! Właśnie w ramach hołdu dla tej muzyki i naszych imprezowo-młodzieńczych lat postanowiliśmy nagrać go w naszej wersji. Oczywiście zastosowaliśmy o wiele cięższe i niższe brzmienie, zagraliśmy go bardziej dynamicznie, ale zachowaliśmy oryginalną melodykę przewodnią.

Na koncertach ten numer sprawdza się w 100%. Sam byłem świadkiem… A właśnie – jak wspominacie koncert w Olsztynie i Power Horse Center z 13 maja 1999?

Chess: — Pod względem muzyczno-alkoholowym wspominam bardzo pozytywnie. W zestawie Black Metalowym wydaje mi się, że wypadliśmy całkiem nieźle. Jak zwykle daliśmy z siebie wszystko! Dobre występy dali też olsztynianie z NON OPUS DEI i Finowie z EVEMASTER – też skubańcy potrafią wypić (śmiech).

Co sądzicie o organizacji tego koncertu? 200 osób to chyba niewiele, nieprawdaż?

Chess: — Takie czasy nastały… Natomiast jeśli chodzi o organizację to było parę niedociągnięć. Nagle okazało się, że nikt nie przywiózł paczek do wzmacniaczy. Na szczęście my mieliśmy nasze pre-amp’y Mesa/Boogie, które puściliśmy prosto na „przody” i w ten sposób uratowaliśmy występ. Brzmienie nie było rewelacyjne, ale w tej sali trudno ustawić akustykom odpowiednie proporcje. Zauważ, że to samo działo się na Thrash’em All Festiwal.

Niedawno byliście bliscy zaprezentowania się obok VOIVOD. Dlaczego to nie wypaliło?

Tolas: — Tak, ponownie nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Dla mnie osobiście było to coś nieziemskiego, ale nasz garowy stwierdził, że nie jest gotowy na taką konfrontację, więc nie wierciliśmy już dalej tej sprawy. A koncert VOIVOD był znakomity, mamy z nimi zdjęcia. pogadaliśmy sobie z nimi. Teraz wybieramy się na VOIVOD do Poznania. Tym razem nie było żadnej szansy by z nimi zagrać. Szkoda…

Grześ, tyle lat siedzicie w tym wszystkim… Na pewno zdarzyły Wam się jakieś śmieszne sytuacje?

Chess: — Na pewno, ale jakoś tak „na prędce” nie mogę sobie przypomnieć. Aha, były np. sytuacje śmieszne podczas wracania ze studia – Tolas wypadł z pociągu, Bali (nasz wcześniejszy drummer) pomyliły się miejscowości – zamiast jakiejś południowej stacji widział Gdynię. Ja kiedyś rozwaliłem sobie łuk brwiowy o gitarę podczas koncertu i zalany krwią grałem prawie cały występ. Ale to dla mnie w owym czasie raczej nie było to śmieszne (śmiech). Baryła spał kiedyś w przedziale w pozycji klęczącej – nogi na podłodze, głowa na siedzeniu, a naokoło niego siedziały ściśnięte staruszki. Trzeba było to widzieć jak się obudził – otrzepał kolana i powiedział staruszkom „dzień dobry”!

Na wspomnianym koncercie w Olsztynie wspomagał Was na basie koleś z CHICKEN DESTROY, podczas gdy „oryginalny” basowy zasiadł za bębnami… Zawsze tak jest, gdy nie ma pałkera?

Tolas: — Stary to cud, że zagraliśmy w Olsztynie. Bardzo dziękujemy chłopakom z CHICKEN DESTROY. Jednak jak się bardzo chce to można, ale to już inna bajka.

Możecie zdradzić najbliższe plany PSYCHOTRON?

Chess: — Na razie jesteśmy na etapie oczekiwania… Chcemy nagrać parę nowych kawałków, a mamy już komplet na nową płytę. Tylko na razie nie wiemy kiedy to nastąpi i w jakim studio. Nie wiemy też czy znajdzie się jakiś wydawca. Musimy to wszystko jeszcze przemyśleć. Mieliśmy też zrobić jakiś cover i pewnie zrobimy, ale trochę później. Dostaliśmy też parę propozycji z Zachodu na umieszczenie naszych utworów na kompilacjach m.in. we Francji i w Niemczech. Poza tym Francuzi chcą też wydać „Perverse Tango” na CD.. Sprawa w toku. Mamy coraz mniej czasu, zresztą sam wiesz ile trwało odpowiadanie na Twój wywiad…

No trochę (śmiech). Ok, to byłoby na tyle. Mimo to wielkie dzięki za odpowiedzi. Pozostawiam Wam jeszcze szansę na efektowne zakończenie.

Chess: — Pozdrawiamy wszystkich bardzo ciężko, bądźcie sobą!

Markosky

 

Wywiad z muzykami PSYCHOTRONA ukazał się w
drugim numerze zina „Trójca nie-najświętsza” w lutym 2001 roku.

Najnowsze

Related articles