Free Porn
xbporn

PERPETUAL: Jesteśmy paczką ziomków, a nie najemników

PERPETUAL powstał w maju 2016 roku w Gdańsku. Z trójki inicjującej kapelę: Mateusz Gorczyński/Szymon Królak/Łukasz Raczkowski pozostał już tylko ten pierwszy. Skład przeszedł kilka zmian, a w tej chwili zespół tworzą: Alan Durajewski – vocals, Mateusz Fryda – guitar, Mateusz Gorczyński – guitar/vocals, Jakub Milszewski – bass/backing vocals, Dariusz Formela – drums. Panowie promują właśnie wydaną w styczniu EP „Backlash”, drugą w swoim dorobku. Na moje pytania odpowiedział Kuba…


Siemanko. Czujecie się świeżakami na scenie? Notujecie już trzeci materiał, a wciąż jakby cicho o was! Robicie coś w tej materii?

Kuba: Czujemy się świeżakami. Nasza pierwsza epka „Blackening of the Future” wyszła w 2018 roku, ze składu, który ją nagrywał w zespole zostało tylko dwóch członków. „Backlash”, który ukazał się przed chwilą, jest tak naprawdę drugim materiałem – po drodze ukazał się jeszcze tylko singiel „Obliqueness”. Czy robimy coś w tej materii? Robimy co możemy, ale nie możemy wiele, bo jesteśmy świeżakami. Pandemia zresztą też nie pomaga, ale nie ma co szukać wytłumaczeń. Staramy się dawać znać o sobie gdzie się da, ale nie wzbudzamy zbytniego zainteresowania. Przyjmujemy to z pokorą, nie uważamy siebie za najgorszy zespół świata, ale też rozumiemy, że jest na pewno wiele innych, bardziej wartych zainteresowania. Tym bardziej się cieszymy, że zwróciłeś na nas uwagę.

Z drugiej strony jakieś tam doświadczenia mamy. Paraliśmy i paramy się w dalszym ciągu bardzo różną muzyką poza PERPETUAL, ja sam trochę organizowałem, trochę promowałem, współpracując ze zdecydowanie większymi kapelami, przez jakiś czas byłem też jedną z niewielu osób w tym kraju, które faktycznie zarabiały na życie pisaniem o muzyce metalowej i okolicach. Zatem jakieś doświadczenia, które przekuwamy na wspólne działanie, mamy. Pewnie jesteśmy o jeden poziom wyżej w kwestii organizacji od przeciętnego zespołu garażowego, ale przed nami wciąż mnóstwo roboty.

Słucham sobie tegorocznej EP-ki z waszym logo i najbardziej przekonuje mnie gra gitarzystów. Jaki jest udział duetu Mateuszów w komponowaniu utworów PERPETUAL?

— Kluczowy. Mateusz Gorczyński jest jednym z założycieli PERPETUAL, jedynym człowiekiem, który jest w kapeli od początku. Chyba dla wszystkich w Perpe jest jasne, że to on jest spiritus movens PERPETUAL, on jest Davem Mustainem tego zespołu, z tą różnicą, że mniej śpiewa, ale za to robi to lepiej. Mateusz jest też głównym kompozytorem i uwierz mi, że ma do riffów łapę jak młot. Na „Backlash” po raz pierwszy był z nami także Mateusz Fryda, który też przyniósł trochę pomysłów, na które sami byśmy nie wpadli. Najlepiej to słychać w numerze „Fourth Dimension”, który w dużej mierze powstał na patentach Frydy, dokończonych wspólnie przez obu Mateuszów. Na „Backlash” zdecydowana większość muzyki wyszła od Mateusza Gorczyńskiego, swoje trzy grosze dorzucił Fryda. W czasie największej pandemicznej izolacji nagraliśmy zdalnie wersje demo numerów na podstawie tego, co napisali, potem wspólnie omawialiśmy, wprowadzaliśmy zmiany aranżacyjne.

Gdzieś tam w przepastnych odmętach Internetu znalazłem opinię, jakoby Alan był najsłabszym ogniwem zespołu. No i tu mam mieszane odczucia – momentami faktycznie barwa jego głosu może męczyć, ale raz – to jest kurwa groove, dwa są momenty, gdzie chłopak miażdży! A wy jesteście z niego… zadowoleni?

— Na początku wyjaśnijmy jedną rzecz: jak powszechnie wiadomo, internet chuja wie i wierzy w lewoskrętną witaminę C. Jeśli już bawimy się w jakieś rankingi jakościowe, to w PERPETUAL zdecydowanie najgorszy jest basista i to nie tylko dlatego, że jest basistą, chociaż pewnie samo to by wystarczyło. Typ ledwie ogarnia granie na basie, wokale też mu nie idą, po prostu nie dojeżdża. Ale nikt go z zespołu nie wyrzucił, z jednego bardzo prostego powodu, którego internet zdaje się nie rozumieć: taka kapela jak PERPETUAL to nie korporacja. Tu się nie ocenia, nie waliduje, nie zwalnia za wyniki. Dopóki jesteś z nami, dobrze się rozumiemy i czujemy ze sobą, dobrze bawimy, dopóki widzimy, że wszyscy razem poświęcamy swój czas, staramy się podciągać, równać do góry, dopóty wypełniamy wspólne cele. Nie zarabiamy graniem na życie, więc bardziej zależy nam na atmosferze w zespole i na wspólnym rozwoju. Czy dałoby się znaleźć lepszego basistę? Bez problemu, trudno byłoby znaleźć gorszego. Ale nikt nie zaczął szukać, chyba, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Jesteśmy paczką ziomków, a nie najemników.

A jeśli kogoś męczy nasz wokalista, to jego sprawa. Nas nie męczy. Jeśli ktoś odpalając PERPETUAL spodziewał się czegoś innego – też nie nasza sprawa, niczego nikomu nie obiecywaliśmy. To wyświechtane, ale prawdziwe: gramy dla siebie, to przede wszystkim my mamy się z tą muzyką i ze sobą nawzajem czuć dobrze.

Kiedy dotarłem do waszych wcześniejszych nagrań daje się wyczuć na „Backlash” nie tylko postęp was jako muzyków, ale też poszukiwanie odpowiedniej drogi. Czy teraz już PERPETUAL wstąpił na tę właściwą ścieżkę i będziecie napierdalać w imię thrash/groove?

— Prawidłowa odpowiedź brzmi: nie mam pojęcia. Nie sądzę, żeby istniała jakaś „właściwa ścieżka”. Znów – nie żyjemy z muzyki, nie musimy się zatem stawiać w sytuacji „co zagrać, żeby dalej przychodziły przelewy”. Nikt niczego od nas nie oczekuje, poza nami samymi. Jeśli któregoś dnia ktoś przełoży wajchę i nagle wspólnie, w piątkę uznamy, że już czas podjąć się free jazzu, będziemy grali free jazz. Oczywiście trudno się spodziewać tak skrajnych zmian, jesteśmy jacy jesteśmy, przemawia do nas taka, a nie inna muzyka, ale możliwości w niej jest bardzo dużo. Ten thrash/groove jest pewnie jakąś wypadkową, ale współczesny metal ma dużo do zaoferowania. Zaczynamy już powoli oswajać się z nowymi pomysłami, jeden zupełnie nowy numer jest już w jakichś 90% gotowy, kilka innych czeka w kolejce do doszlifowania. Ten materiał sprawia wrażenie, jakby miał być jeszcze bardziej zróżnicowany, riffy bujają się od SYLOSIS po VADER, więc na dobrą sprawę nie mamy pojęcia, jaką ścieżką pójdzie PERPETUAL AD 2023.

W recenzjach materiałów PERPETUAL natknąłem się na kilka różnych porównań – jakich kapel słuchacie na co dzień i jaki wpływ mają one na was, ale was jako twórców?

— Jest nas pięciu, więc jak możesz się domyślać spektrum jest bardzo szerokie i sięga pewnie gdzieś od „Baby Shark” po symfonie Mahlera. To co gramy jest pewnie jakimś podzbiorem, który jest dla nas wspólny, więc możesz tutaj pewnie zmieścić dużą część współczesnej sceny. Jeśli chcesz poznać nazwy i nazwiska, to rzucę tylko kilka zespołów, których covery okazyjnie wrzucaliśmy do setu: KAT, SEPULTURA, CHIMAIRA, DEATH, LAMB OF GOD. Ale też przy tej okazji podpowiem, że obserwujemy, co robią koledzy i koleżanki w okolicy, bo bardzo fajna scena się w Trójmieście wyłania, więc warto sobie odpalić innych lokalsów, jak ABOVE THE LIFE, IUBARIS, TERSHA, SHADOW ARCHETYPE albo MACHINE DRIVEN SUN, THE BLACK THUNDER, PANDEMIC OUTBREAK czy FRIGHTFUL, które ostatnio wypuściły bardzo fajne materiały. U mnie kręcą się ostatnio dość sporo także inne znajome kapele, jak CONCETANATION i LESHY.

Na „Backlash” wyczuwam momentami spora dozę nostalgii (vide np. „The Unknown”). Jesteście jeszcze młodymi ludźmi, co was wkurwia na tym świecie? Co w ogóle potrafi wkurwić młodych ludzi? Na co zwracacie uwagę, a co macie w dupie?

— Nie mam pojęcia co potrafi wkurwić młodych ludzi. W zespole mamy akurat dość zdrową rozpiętość wiekową, więc pozostaje kwestia tego, jak definiujesz młodość – jeśli po peselu, to mamy na pokładzie trzydziestoparolatków i dwudziestokilkulatków. Jeśli zaś hołdujesz zasadzie, że masz tyle lat, na ile się czujesz, to jest jeszcze gorzej, ja oceniam siebie wtedy na dwa rozwody i trzy zawały. Nie potrafię też odpowiedzieć na pytanie na co zwracam uwagę, a co mam w dupie – mamy swoje zainteresowania, mamy też rzeczy, które kompletnie nas nie interesują, mamy w końcu tematy, których istnienia pewnie nawet nie jesteśmy świadomi. Ale znów – jest nas pięciu, nie tworzymy kolektywnego umysłu, każdy z nas jest osobną jednostką mającą inne zainteresowania, inne talenty, inne rzeczy w dupie.

Nie dam ci spokoju: to jest jakoś spójne z tym, o czym drze się Alan?

— Pomimo uniku, jaki wykonałem w poprzednim pytaniu, muszę tutaj odpowiedzieć, że tak, oczywiście. Alan jest tym rodzajem tekściarza, który raczej przelewa na kartkę to, czym się emocjonuje – pisze o tym, co go wkurza, boli, ale też pewnie o tym, co go ekscytuje, co wywołuje pozytywne emocje. Jeśli przejrzysz teksty na „Backlash” zobaczysz, że na dobrą sprawę są o rzeczach codziennych, z którymi mogą bezpośrednio stykać się tacy zwykli kolesie, jak my. Te same pytania na tym samym etapie życia stawiamy sobie wszyscy. Tutaj, z kronikarskiego obowiązku dodam, że jeden z tekstów na EP-ce popełnił też Mateusz Gorczyński.

Jak stoicie z koncertami? Z tego co widziałem na FB nie gracie ich jeszcze za często… Lubicie napierdalać banią przed żywą publiką? Przed kim chcielibyście się kiedyś pojawić?

— Nie gramy koncertów za często, bo nie wiem, czy zwróciłeś uwagę, że przez ostatnie dwa lata generalnie było z tym dość krucho. Jesteśmy małym lokalnym zespołem, jak inaczej miałoby to wyglądać? Próbujemy grać prawie że gdzie popadnie. Pewnie, moglibyśmy zorganizować sobie dwutygodniową trasę po Polsce, tylko mamy świadomość, że PERPETUAL to nie DECAPITATED – wydalibyśmy kupę kasy, której nie mamy, na granie w pustkę, bo kto nas kojarzy w takim, powiedzmy, Rzeszowie? Bierzemy swój status na klatę i staramy się działać na tyle, na ile to możliwe – mieliśmy niezły plan koncertowy na wiosnę, który już nam się posypał ze względów niezależnych od nas, ale jeszcze do końca nie odpuściliśmy. Jeśli chodzi o supporty, jesteśmy otwarci na wszystko – ja chętnie zagram przed każdym, chętnie się czegoś nauczę, podpatrzę coś i zdobędę nowe doświadczenia. Generalnie fajnie jest dzielić scenę z bardziej doświadczonymi muzykami, widzieć jak różne podejście mają. No i oczywiście jest w tym też PR i marketing – zawsze liczymy na to, że publika, która przyjdzie na ten większy zespół, zobaczy też ten malutki na początku i może komuś się spodoba. Dlatego tym większy szacun mam dla tych uznanych kapel, które nie boją się zapraszać na deski małych lokalsów. Jeden gig z MATERIĄ w naszym własnym mieście dał nam pewnie więcej niż moglibyśmy uzyskać grając siedem koncertów z kapelami o podobnym do naszego statusie.

Pytałem już o kapele, które mają na was wpływ, o to co was wkurwia to jeszcze dołożę pytanie co porabiacie poza graniem?

— Pracujemy, uczymy się, żyjemy. Mamy w zespole studentów, mamy gości mających edukację dawno za sobą, mamy dziewczyny, żony, rodziny, hipoteki. Działamy też trochę w muzyce poza PERPETUAL, i to bardzo różnej – od muzyki poważnej po elektronikę, Mateusz Gorczyński zajmuje się przy tym realizacją nagrań i koncertów, mi z czasów dziennikarskich pozostało trochę pisania o muzyce tu i ówdzie.

Sądząc po wpisie na metal-archives tylko jeden z was grał wcześniej w innej kapeli, ale może warto to teraz uściślić – pogrywaliście gdzieś przed PERPETUAL?

— Pogrywaliśmy i dalej pogrywamy. Metal Archives siłą rzeczy uwzględnia chyba tylko REVENGE INSANTY, deathcore’ową kapelę Mateusza Frydy, ale chyba wszyscy obijaliśmy się i dalej obijamy o różne składy wykonujące bardzo różną muzykę. Nie samym metalem człowiek żyje. Ja sam grywałem w kumpelskich zespołach rockowych i metalowych, działałem w grupie wokalnej 441 Hz, Mateusz Gorczyński pyka na basie w fajnym rockowym SILVERTALE FOX, gdzieś po drodze robi też elektronikę, Alan też ma za sobą trochę doświadczeń. PERPETUAL nie jest dziewiczym tworem.

Fot. Justyna Jokiel

Pozostaję nadal na metal-archives – już miałem formować pytanie czemu w tak krótkim czasie istnienia PERPETUAL zaliczyliście tak wiele zmian w składzie, ale w sumie… Po pierwsze sześć lat grania to wcale nie jest krótko, po drugie pytanie zostawiam: skąd te wszystkie zmiany? Zdaje się, że w zespole już tylko dwie osoby pamiętają jego początki…

— Z założycieli pozostał tylko Mateusz Gorczyński, Alan dołączył chwilę później. Zmiany w zespole, zwłaszcza małym i działającym na zasadach kumpelskich, są zupełnie naturalne. Komuś brakuje czasu, ktoś zmienia uczelnię, miasto, ktoś inny stwierdza, że jednak taka muzyka go nie jara – powodów jest dużo, toteż i zmian jest dużo. Rzeczywiście kilka miesięcy na przełomie 2020 i 2021 było bardziej owocne w roszady, ale w końcu udało nam się chyba ustabilizować skład wraz z dołączeniem w zeszłym roku Darka Formeli na stanowisko perkusisty. Od pewnego czasu działamy bardziej regularnie, jesteśmy wszyscy w codziennym kontakcie.

Zmierzając już do brzegu z wywiadem zapytam o wasze plany. Ciekawi mnie co wykombinujecie w najbliższej przyszłości – jakieś koncerty? A może nowy materiał gdzieś pod koniec roku? „Backlash” zbiera raczej pozytywne noty, ale to wciąż tylko EP. Nie czas na coś większego?

— Plan koncertowy był, ale niestety wysypał się – mieliśmy trochę pograć wiosną tu i tam, ale z niezależnych od nas powodów nie odbędzie się to w tej formie, w jakiej pierwotnie chcieliśmy. Nie poddajemy się i pewnie gdzieś można będzie nas zobaczyć, ale póki co nie mamy jeszcze na 100% wszystkiego dopiętego, zresztą w tych czasach trudno mówić o jakiejś pewności. Zdecydowanie jednak chcielibyśmy pograć i celujemy w północną część Polski, więc jeśli czytasz ten wywiad Drogi Organizatorze Koncertów W Swoim Mieście, to puszczamy do ciebie oczko.

Oczywiście super ważna dla nas sprawa – dopinamy ostanie kwestie związane z wydaniem „Backlash” na CD, bo przeciągnęło nam się z paru powodów. Myślę, że niedługo zobaczymy w tym temacie światełko w tunelu.

Nowy materiał też się lepi powoli, ale nie ma pośpiechu – jeszcze nawet „Backlash” nie wyszedł na CD, bo tutaj też napotkaliśmy kilka problemów organizacyjnych. Czy będzie to longplay, czy epka – czas pokaże, ale weź pod uwagę, że nasze EP-ki to i tak po pół godziny metalu. Mamy luty – jeśli dalsza część roku będzie dla nas bardziej łaskawa koncertowo, to pewnie praca nad nowym materiałem się przeciągnie.

Widziałem na FB wasze pożegnanie z Romanem Kostrzewskim. Wy młodzi też czujecie, że odszedł ktoś wielki? Nie byle stary pierdziel, którego nie zawsze dało się brać na poważnie, a ktoś ważny dla metalowej sceny? Może nawet najważniejszy…?

— Tak, Roman Kostrzewski był osobistością niezwykle ważną dla sceny metalowej w Polsce i jest to oczywistość. Jesteśmy częścią tej sceny – nawet nie jako muzycy-amatorzy, a po prostu jako słuchacze, fani, ludzie, którzy kupują płyty i chodzą w koszulkach metalowych zespołów. Tym samym nie jesteśmy nieświadomi jej korzeni, nie wzrastaliśmy w przekonaniu, że wszystko zaczęło się od KILLSWITCH ENGAGE. Zresztą grywaliśmy wcześniej „WyrocznięKATA na koncertach – niech to świadczy o tym, że dokonania Romana Kostrzewskiego były i są nam bliskie.

Dzięki za rozmowę! Chcecie coś dodać na koniec?

— Dzięki za to, że zechciałeś poświęcić nam swój czas. Nawet nie wiesz jakie to ważne dla takich kolesi tworzących małe lokalne kapelki, że ktoś interesuje się tak głębokim podziemiem i daje mu szansę! I oczywiście ślę pozdrowienia środkowym palcem dla pana putina.

Najnowsze

Related articles