Jak tak patrzę na Wielką Brytanię pod kątem death metalu to poza filarami sceny z BOLT THROWER, NAPALM DEATH czy BENEDICTION na czele, raczej nie widzę tam aż tak wielu potentatów. Zdarzają się dobre i bardzo dobre kapele, jak wszędzie, ale jakiejś zabójczej fali nie przypominam sobie…
…Co nie znaczy, że mogłem coś przeoczyć. Tak jak na przykład umknął mi debiut GRAVE MIASMA, kapeli, która od kilku dni rządzi w moim odtwarzaczu. Rządzi dosłownie, bo „Abyss of Wrathful Deities” obraca się już któryś tam raz z rzędu i pewnie jeszcze kilka razy się obróci. Tymczasem wypadałoby napisać parę słów na temat tego świetnego krążka.
Sam zespół kojarzę po szyldzie, ale bardziej zawsze mi przypominał zlepek nazw dwóch innych super hord – szwedzkiego GRAVE i austriackiej MIASMY, jednak Brytoli nigdy nie miałem okazji posłuchać. Az nadszedł ten sądny dzień i… ale to już wiecie – słucham płyty na okrągło. Pełno tu brudu, takiego trochę jakby chaosu, kontrolowanego czy też zamierzonego, ale jednak chaosu. Solówki są nieco rozbiegane, rytm nie sztampowy, a tempo – nazwijmy to – umiarkowane. Death/black czy black/death? Nie, ta pierwsza opcja, zdecydowanie! Podwaliną muzyki jest bez wątpienia death metal, a czarna sztuka jest tylko dozowana w budowaniu złowrogiego klimatu, którego na „Abyss of…” nie brakuje. Niby Złe, a jednak smaczne to, powiedziałbym. Uczta dla każdego maniaka podziemnego metalu, w którym nie obcy jest grobowy wokal, niekoniecznie czyste brzmienie i smród siarki. Numery – a jest ich w sumie dziewięć, zliczając instrumentalny „rozluźniacz” – są rozbudowane i nie nużą, mimo, że cały materiał trwa ponad 50 minut. Słychać ducha minionej epoki – minionej oczywiście dla death metalu, chociaż wsłuchując się w niezliczoną ilość kapel wzorujących się na starej szkole – niezależnie skąd ona by nie była – serce me cieszy się bardzo. I chyba mogę spać spokojnie, bo póki co death metal nie umarł i jeszcze jakiś czas z nami będzie. Ale czy ta wiadomość ucieszy moich mieszkających piętro wyżej sąsiadów, których „bąbelki” urządzają sobie Wielka Pardubicką na pokojach? Wątpię. Korzystając z wolnej chaty podkręcam volume, a wtedy to robactwo wylega w końcu na spacer z dzieciakami. I tylko tyle dla nich dobrego. A ja wracam do „Abyss of Wrathful Deities” raz jeszcze…
GRAVE MIASMA – „Abyss of Wrathful Deities”
LP 2021, Sepulchral Voices Records
Tracklista:
1. Guardians of Death
2. Rogyapa
3. Ancestral Waters
4. Erudite Decomposition
5. Under the Megalith
6. Demons of the Sand
7. Interlude
8. Exhumation Rites
9. Kingdoms Beyond Kailash
Grave Miasma: Website / FaceBook / BandCamp / YouTube / Spotify
Sepulchral Voices: Website