GOTAR: Nie mamy zamiaru zbawiać świata

Wbrew pozorom polskie zespoły metalowe często sięgają po liryki w ojczystym języku. Nie zawsze to może pasuje, ale w przypadku rybnickiego GOTAR wszystko „gra i buczy”. Kapela pojawiła się nagle, ale okazuje się, że to nie są debiutanci. GOTAR ma już za sobą kilka lat grania, co prawda ponad dekadę temu, ale ma. Resztę wyjaśnią moi rozmówcy – wokalista Stafar i Jano, założyciel tego thrashowego tornada.


Nazwa GOTAR jest dość oryginalna, metal-archives pokazuje tylko jeden taki przypadek i to bezpośrednio wasz. Wujek Google natomiast odnotowuje pod tym szyldem m.in. zakład tapicerski i gabinet lekarski. Za dużo jak dla mnie filozofii, dlatego wolę zapytać: co to kuźwa oznacza?

Jano : — GOTAR w sumie wziął się od miejscowości, z której pochodzi pierwszy skład kapeli, czyli z Rybnika – Gotartowic. Kiedyś gdzieś czytałem, że Gotartowice założył książe Gotar. Dobrze to nam zabrzmiało i tak zostało.

Gracie thrash metal, co w połączeniu z polskim językiem wcale nie jest takim rzadkim zjawiskiem. W dodatku wydaje mi się, że kapel grających podobnie do was i na tym poziomie było u nas trochę. Skąd ten pomysł, ale nie żeby grać thrash, a grać thrash i śpiewać po polsku?

Stafar: — Myślę w języku polskim, więc teksty też piszę w języku polskim. Jest to dla mnie bardzo naturalne. W przeszłości zdarzało mi się pisać po angielsku, jednak było to zawsze robione w pewnym sensie na siłę.

Jano: — W pierwszym założeniu teksty miały być po angielsku, ale Stafar przekonał mnie, że po polsku to skopie dupę.  No i chyba skopało (śmiech).

Utwór „Spalone miasto” na myśl przywiódł mi od razu warszawski METALIATOR – aż sprawdziłem czy to nie cover (hehe). Kto w GOTAR odpowiada za teksty i muzę? Jest jakiś kolektyw czy jeden zapierd…, reszta pije?

Stafar: — Hehe, METALIATOR to bardzo dobra ekipa, pozdrawiam z tego miejsca Milę i spółkę! Za warstwę liryczną odpowiadam ja. Kwestia muzyki jest trochę bardziej skomplikowana.

Jano: — Proces tworzenia muzyki do „Cywilizacji śmierci” jest dosyć ciekawy bo angażuje ludzi z kapeli i poza nią. Jakiś tam zarys numeru siedzi z tyłu głowy, zawsze zależy mi na tym by kawałek był selektywny, ciężki, kopał dupsko i miał w sobie trochę „brudu”. Więc gdy numer ma wstępny szkic odwiedzam mojego dobrego przyjaciela Daniela „Danka” Tkocza, obgadujemy szczegóły, coś zmieniamy, coś dodajemy, coś wypierdzielamy (śmiech). Gitary nagrywamy w Elkaprone Studio, które prowadzi drugi gitarzysta Kapi. Później materiał leci do Leona z No Fear Records, który swoją drogą odwala taką robotę, że czasami ciężko zebrać szczękę z ziemi (śmiech).

Płyta „Cywilizacja śmierci” jakoś tak samoistnie kojarzy się z JP2. Słaby to obecnie autorytet, ale raz – możecie mieć swoje zdanie w tej kwestii, dwa – może wcale ten „nasz” papież nie musi być waszym idolem…

Stafar: — Wiesz co, szczerze mówiąc dopiero w tym momencie skojarzyłem motyw. W żaden sposób ta nazwa nie miała odnosić się do JP2. W tym momencie na świecie mamy absolutny przesyt zarówno fanatyków religijnych, jak i antyklerykałów. Ja zupełnie pozostawiam te kwestie w spokoju i nie odnoszę się do tego w tekstach. Hasło „Cywilizacja Śmierci” w doskonały sposób określa ten świat i historię. Morderstwa, krew, wojny, tysiące zniszczonych istnień… W imię czego? Jak pomyślę o ilości ludzi, którzy zginęli na wojnach ogarnia mnie jakieś przerażenie. Do tego wszystkiego śmierć i przemoc jest pewnego rodzaju kultem. Praktycznie w każdej produkcji filmowej musi być motyw jakiegoś morderstwa czy wojny. W historii świata jest za dużo bezsensownego umierania. Wielokrotnie słyszałem też, że wojna jest potrzebna by napędzić gospodarkę. Taka rzeczywistość naprawdę mnie przeraża.

Album zbiera dobre noty, bo i w sumie warty jest pozytywnej oceny. Jedynie wokal może nieco drażnić. Żart (śmiech). Co byście wskazali jako atut na „Cywilizacji śmierci”?

Stafar: — Wokal (śmiech).

Jano: — Na pewno polskie teksty i bardzo dobre brzmienie. Usłyszałem bardzo dużo dobrych opinii, wielu ludzi wprost zaskoczył efekt końcowy.

Okładka, podobnie jako logo zespołu, to dzieło tajemniczej postaci ukrywającej się pod ksywką Fataldiarrhea, skądinąd współpracującej już z TESTEREM GIER, z którym w pewnym sensie jesteście powiązani (przez wokal). Skąd znacie FDA? Czyżby rekomendacja Stafara?

Stafar: — FDA to dobry człowiek TESTERA. Poznaliśmy się wiele lat temu na koncercie chyba w Tarnowie czy Krk.  Masę  różnych projektów dla nas zrobił, robotę wykonuje dobrze, jest mega w porządku kolesiem. Dobra, bez wchodzenia w dupę, jego kreska nam pasuje, więc padło na niego. Pozdrawiam Cię Eryk.

Przez wokalistę doszukuję się też nawiązania do miejscówki, w której nagrywaliście obydwa swoje materiały, ale chyba niepotrzebnie, bo przecież No Fear to uznane już studio i rekomendacji nie potrzebuje. Zwłaszcza jeśli się mieszka w Rybniku. Studio spełniło swoje wymogi czy w przyszłości rozważycie wyjazd do innego? Spokojnie, Leon pewnie nie przeczyta tego wywiadu (śmiech).

Stafar: — W No Fear Records nagraliśmy tylko wokale, no i Leon materiał zmiksował i zmasterował. Ja już lata współpracuję z tym gościem i rozumiemy się bez słów. Wiem też, że jeśli chodzi o nagrywanie wokali jest wręcz perfekcjonistą i nie przepuści jakichś baboli. Nie zawsze się zgadzamy odnośnie końcowej wizji, ale to w sumie dobrze i wiele rzeczy może wyjść końcowo dużo ciekawiej niż np. ja sam sobie w głowie wyobrażę.

Jano: — Na początku materiał chcieliśmy sami nagrać i zmixować. Pamiętam jak Stafar nas namawiał, by zrobić wszystko u Leona. Jako pierwszy numer nagraliśmy „Klątwę”. Nasza wersja po miksie i mastrze była dobra, ale to co nam Leon wysłał po jego ingerencji przerosło nasze oczekiwania. Od razu padła decyzja, że całą obróbkę dźwięku zrobimy w No Fear. Współpracuje nam się bardzo dobrze i jestem przekonany, że jeszcze nie raz Leon zajmie się naszymi miksami.

Premiera albumu wiązała się z koncertem online z DK Boguszowice. A ja myślałem, że młode zespoły nie tłuką się już po domach kultury. A tak poważnie – macie w Rybniku jakieś problemy z salką na próby? To był zawsze odwieczny ból głowy kapel metalowych.

Jano: — Co do salek to w Rybniku jest ich dosyć sporo. Przewinęliśmy się przez kilka, ale ostatecznie wyeksmitowaliśmy ojca perkusisty z warsztatu (śmiech). A co do koncertu w DK Boguszowice, dostaliśmy propozycję to czemu by nie skorzystać? Wychodzę z założenia, że przy tych pandemonicznych, chorych czasach trzeba pokazywać się wszędzie, gdzie się da. DK Boguszowice dysponuje super sprzętem, lepszej akustyki i nagłośnienia to prędko nie będziemy mieli (POZDRO PRESIU). Świetnie się bawiłem.

Tak czytam waszą biografię i coś mi się nie zgadza. Piszecie, że GOTAR powstał w 2008 roku, tymczasem wspomniane już wcześniej metal-archives mówi, że „formed in: 2020″. To jak to było w końcu?

Jano: — Na metal-archives wrzucił nas ktoś z „zewnątrz”, za bardzo nie dopytując o szczegóły. Można powiedzieć, że w 2020 GOTAR został zreaktywowany w nowym składzie, ale pod starym szyldem.

W pierwszym okresie działalności zmajstrowaliście jakiś materiał, który co – przepadł bez wieści? A może na „Cywilizacji śmierci” coś się starego znalazło? W końcu gracie taką muzę, że trudno w niej wyczuć trupa.

Jano: — Wydaliśmy EP o nazwie „Conflict”, jeszcze mam go gdzieś na dysku. Ale na temat tamtej EP to osobny wywiad by trza było (śmiech).

Stafar: — Osobiście chciałem nagrać coś ze starego materiału GOTAR w odnowionej wersji. Ten materiał był naprawdę dobry, surowy i mega klimatyczny. Jednak ostatecznie postanowiliśmy zrobić coś całkowicie nowego. W przyszłości będę naciskał na to, by grać stare numery GOTAR chociaż na żywo.

Płyta ukazała się na CD, wydana własnym sumptem. Będziecie szukać wydawcy? O ile już go nie macie…

Stafar: — Nie mam nic przeciwko znalezieniu dobrego wydawcy, jednak na ten moment chyba nie szukamy. Bardzo małe „wytwórnie” nie oferują zbyt wiele, natomiast te duże nie są zainteresowane początkującymi kapelami. Dlatego też jak na razie idziemy w D.I.Y.

Spośród tekstów najbardziej na czasie wydaje się być „2020″, który może się kojarzyć z obecna sytuacją, jednak inne wcale nie są bardziej optymistyczne. Jak to w thrashu – pełno pesymistycznych wizji, brakuje chyba tylko jakiegoś nuklearnego pierdolnięcia.

Stafar: — Thrash Metal jest muzyką, w której teksty generalnie nie należą do zbyt optymistycznych. Jeśli chodzi o „2020” to rzeczywiście może się kojarzyć z obecną sytuacją. Nuklearne pierdolnięcie na pewno pojawi się na nowym materiale, który już w sumie powstaje.

fot. archiwum zespołu

Kapele thrash tekstowo grzebią się też czasem w polityce. U nas syf z każdej strony – i z lewa i z prawa, więc teoretycznie byłoby o czym pisać. Ale jakoś w tekstach GOTAR tej polityki niewiele. Nie nosi was?

Stafar: — W swoich tekstach nie mam zamiaru próbować zbawiać świata. Typowo polityczne teksty w znacznej większości są dla mnie po prostu smutne. Każdy z nas ma oczywiście swoje prywatne przekonania, jednak nie wnosimy tego do muzyki. Tego syfu jest już za dużo w otaczającym nas świecie, gdziekolwiek nie spojrzysz jest polityka. Z TESTEREM GIER nagraliśmy o tym kiedyś kawałek „Muzyka Nie Polityka”. Nie deklaruję oczywiście, że nigdy nie nagramy nic politycznego, bo wizje się przecież zmieniają. Jednak na chwilę obecną nie mamy takiej wewnętrznej potrzeby.

Teraz wszędzie covid, który raz szaleje u was na Śląsku, potem rzuca go do nas na Mazury. Macie już dość? Kiedy koncerty?

Stafar: — Mamy cholernie dość. Wszystko się zmieniło nie do poznania. Każda forma jakiejś indywidualnej działalności jest człowiekowi totalnie utrudniana. To nie jest dobry czas dla nikogo, kto w życiu cokolwiek robi poza chodzeniem do roboty, a i to przecież jest totalnie utrudniane połowie społeczeństwa. Koncerty? Na razie o tym staram się nie myśleć. Obawiam się jednak, że szybko nasza rzeczywistość do normalności nie wróci. Ale nie ma co przecież narzekać i siedzieć na dupach płacząc jak jest źle, tylko trzeba iść do przodu na tyle, na ile jest to możliwe.

Na dziś wyczerpały mi się pytania do was, ale może chcecie jeszcze coś dodać do siebie? Dzięki za rozmowę.

Stafar: — Dzięki stary za ciekawą rozmowę. Szanuję bardzo wywiady, w których autor pytań podchodzi do kapeli indywidualnie i nie przesyła tych samych nudnych i smutnych szablonów z pytaniami do miliona kapel na zasadzie „kopiuj – wklej”. Tak trzymaj! Pozdro! Thrash Till Death!

Jano: — Dzięki serdeczne za wywiad! Świetnie się przygotowałeś, nie to co ja (śmiech). Widzimy się na koncertach! STAY THRASH!!

MAREK

Najnowsze

Related articles