W Płocku kapel metalowych i rockowych nigdy nie brakowało. Chyba od zawsze istniało FABREN LEHRE, a w międzyczasie przewijało się mnóstwo innych składów, w tym HAZAEL, ABERRATION, potem CENTURION, jeszcze później KINGDOM, aż wreszcie BAALBERITH. I właśnie ten kwintet, hołdujący death/black metalowym dźwiękom, od końca marca ma na koncie oficjalny album. „Manhunt” to płyta, po którą nie tyle można, co wręcz trzeba sięgnąć. Kilka słów o albumie można znaleźć w recenzjach, a o wszystkim innym opowie Left – wokalista BAALBERITH!
Wtajemniczeni wiedzą z czym waszą nazwę należy kojarzyć, niewtajemniczonych może nawet nie warto uświadamiać. Jednych i drugich może jednak zaciekawi skąd pomysł na szyld, który — nie czarujmy się — ma już kilka kapel metalowych na świecie.
— Jeśli chodzi o nazwę to BAALBERITH narodził się przypadkiem. Podjęliśmy decyzję o założeniu kapeli, jechaliśmy autem w trójkę i zacząłem rzucać w eter diabelskie imiona. Z ust wyleciało Baalberith i od razu wiedzieliśmy, że to to. Brzmiało tak jak miało brzmieć! Nie doszukiwaliśmy się specjalnych odniesień do okultystycznych sytuacji. Wiem oczywiście, że Berith\Baalberith jest demonem odpowiedzialnym za morderstwa przeciwko Bogu, ale nie to było przyczyną wybrania tej nazwy.
Materiał na płytę powstał podobno rok temu. Czemu aż tyle to trwało? Dziś, kiedy wszystko w zasadzie jest pod ręką (realizator, drukarnia, szybki dostęp/dystrybucja), rzadko spotyka się, aby muza nabawiła się takich „odleżyn”.
— Materiał faktycznie mieliśmy w rękach w zeszłym roku i już w zeszłym roku szukaliśmy wydawcy. Zdecydowaliśmy się na Godz Ov War, ale od początku Greg jasno postawił sprawę. Materiał wyda, ale dopiero w 2021 roku. Nie mieliśmy ciśnienia, że ma być już teraz, więc nie było problemu żebyśmy zaczekali.
BAALBERITH grał już jako trio, także na żywo, ale zagłębiając się w muzę ciężko ją sobie wyobrazić w wersji live odgrywaną w takim skąpym zestawieniu. Parafrazując klasyka — mogłoby nie być tyle mięsa w mięsie.
— BAALBERITH jako trio była to krótka i jednorazowa sytuacja. Nasz basista w tamtym czasie musiał zawiesić działalność w zespole, ja z uwagi na to, że na basie grałem wcześniej w KINGDOM stwierdziłem, że ogarnę wokal i bas na ten jeden koncert. Wyszło przyzwoicie, ale BAALBERITH ma rozgniatać na żywo czaszki, a do tego potrzeba naszej piątki.
Zadebiutowaliście splitem z ziomkami z kapeli PARH. Co zawiera tamten materiał i po cholerę wam był potrzebny?
— Split z PARHEM był zwykłą przyjacielską współpracą z chłopakami. Zaproponowali, że mają materiał na split, my byliśmy już po kilku gigach, a nie mieliśmy nic na koncie, więc chętnie skorzystaliśmy z zaproszenia. To była dobra zabawa, dużo piwa i muzyki.
Na wspomnianym splicie znalazły się dwie odmienne stylistycznie kapele. Jak szerokie są wasze horyzonty muzyczne (lub jak wolicie: gusta)? Bo coś mi się nie wydaje, że jedziecie tylko na samym oldschoolowym grzańsku…
— Nasze gusta są bardzo rozległe, nie chcę wypowiadać się za resztę chłopaków, ale ja wybiegam daleko poza metal. Oczywiście jest to moja muzyka, którą oddycham i żyję, ale chętnie sięgam po jazz, ambient, a nawet poezję śpiewaną (ale tylko najlepszą 😉 ). Co do reszty kapeli, wystarczy spojrzeć na inne zespoły. Wraith i Scab napierdalają hipnotyzujący przezajebisty black w VARNHEIM, Scab dołączył do psychodelicznego doomowego LESHY, a teraz rodzi się jeszcze jedna kapela Scab-a, która spuszcza wpierdol agresywnym hc\punkiem. Sam widzisz, we łbach gra nam mnóstwo różnych dźwięków.
Wydawcą „Manhunt” jest Greg ze swoim Godz Ov War. Przy splicie z PARH rolę tę pełniło NecroCrew. Czemu tak? Jaka to różnica i co Wam naobiecywał Greg, że daliście złapać się na pakt z tym Diabłem?
— Stary! Czego to Greg nam nie obiecał. Kurwa, jakby kandydował gdzieś. A tak poważnie, mamy świadomość czym jest Godz Ov War i jaki stempel odciska na metalowym podziemiu. Nie mieliśmy wątpliwości, że chcemy właśnie jemu powierzyć nasze wypociny. Jesteśmy z tego zajebiście zadowoleni.
Całkiem niedawno w Płocku działało Wydawnictwo Muzyczne Psycho. Co tam słychać u Roberta? Bo o ile Tribala jeszcze czasem drukuje, to wydawniczo chyba nic już nie kombinuje… A może zszedł na dobre do Podziemia…?
— Chyba faktycznie wydawnictwo na razie jest uśpione, albo nawet martwe. Ale nie mam zielonego pojęcia co u Roberta. Nie bój się, odezwij do niego, zapytaj.
Jaki był podział ról przy tworzeniu „Manhunt”? Jak to w ogóle wygląda u was w zespole? Który dowodzi załogą?
— Dowódców jest pięciu, ale muzę głównie przynosi Silentstorm. Przynosi szkielet numeru, i napierdalamy go tak długo, aż nabierze kształt, który nam pasuje. Więc chyba on jest głównodowodzącym. W dodatku to on prowadzi jak my walimy wódę jadąc gdzieś grać.
Niedługo przed tą całą zarazą graliście zdaje się minitrasę z kolejnymi kolesiami ze swojego miasta — CONCETANATION i VARNHEIM. To były wasze ostatnie gigs? Jak znosicie to siedzenie w domach, co niesie za sobą nie tylko brak waszych koncertów, co ogólną kichę?
— Chuj z tym, że my nie gramy. Przepadło może kilka koncertów. Ale ile przepadło tych na które miałem/mieliśmy w planach jechać!!! Niech to się kończy, bo zwariujemy do reszty, a ja zamiast pisać o pojebach, stanę się jednym z nich. Ostatni nasz gig faktycznie był tym, który zamykał mini trasę „necro crew attack” i był to gig w naszym płockim Rock 69. W międzyczasie zagraliśmy jeszcze w Lublinie u zaprzyjaźnionych ziomków z R.O.D i to był epicki wpierdol!!!
Z racji, że BAALBERITH powołało dwóch gości z KARCHAROTH, można waszą obecną kapelę uznać za kontynuację tamtej czy jednak jest to absolutnie nowy twór?
— Czytałem to już w jakiejś recenzji, że BAALBERITH powołałem ja i Killem. To nie prawda, a raczej nie cała prawa. Z KARCHAROTH odeszliśmy w trójkę: ja (Left), Killem i Silentstorm. I to ta trójka powołała do życia BAALBERITH, podczas powrotu z próby w Płońsku do Płocka. BAAL to zupełnie inny twór niż KARCHAROTH. Absolutnie nowy twór z absolutnie nową muzyką.
„Manhunt” doczekał się premiery online, co z jednej strony może wkurwiać orthodoxów, z drugiej — takie mamy czasy! Jak mniemam nie macie problemu z przestawieniem się na nowe trendy. A może wychodzą z was „stare dziady”, ale czego nie robi się dla popularności? (hehe)
— Oczywiście, że wychodzą z nas stare dziady, bo już niektórzy z nas są starymi dziadami (wybacz Silentstorm). A tak serio. Czasy są jakie są, muzyka jest w internecie, w internecie są odbiorcy, więc w internecie jesteśmy my. Czy nam się to podoba czy nie.
Scena płocka w szerokim zakresie muzycznym „wypluła” niejeden ciekawy band. Z racji tego, że załapałem się do pewnej grupy na fejsie (NecroCrew) z boku obserwuję braterstwo między ludźmi z Płocka. Jakie kapele od siebie polecacie?
— Mamy faktycznie spory przekrój ciekawych kapel, od zimnego new wave punka w wykonaniu SCHROTTERSBURG przez LSHT, PARH, CONCETANATION, VARNHEIM, RIGOR MORTISS, KINGDOM… To wszystko dobre kapele, które to albo już trochę na tym łez padole są, albo tworzą je ludzie. którzy swoje na karku mają. Ale wchodzą nowi młodzi i tak np. uważam, że można zacząć przyglądać się INSIDIOUS. Młodziaki dokooptowali sobie starego wygę na garnki, jakim jest Zało, i napierdalają aż miło.
Analogicznie — z jakiej lokalnej kapeli jesteście najbardziej dumni? FARBEN LEHRE, LAO CHE czy może HAZAEL? Albo np. KINGDOM lub inny CENTURION?
— Na pewno FARBEN LEHRE, ale nikt się nie chce przyznać. Ciężko nie doceniać tego co znaczył HAZAEL, albo tego, że nasi znajomi z CENTURION łojąc spirytus grali na małej scenie Metalmanii. O KINGDOM głupio pisać, grałem tam tyle lat, a teraz gra tam Silentstorm. Ale tak, KINGDOM to też powód do dumy płockiej sceny. LAO CHE nakurwiam na pełne gardło w aucie (hehe).
Na koniec wróćmy jeszcze na chwilę do „Manhunt”. Materiał jest dopracowany, a dojrzewał na tyle długo, że pewnie wiecie czy to ta właściwa droga dla BAALBERITH. Zainteresowani waszą muzą na przyszłość powinni nastawić się, że ta niewiele się zmieni czy przewidujecie eksperymenty? Może jakieś damskie wokale, klawisze, skrzypce…? Jak reagujecie na tego typu wydziwiacze w ciężkiej muzyce?
— Tworzymy nowy materiał, skupiamy się na szantach. Stara dobra wyższa szkoła tańca góralskiego w Szczecinie. Nie, no, nie będzie skrzypiec, a kobiece głosy? Może jakaś mordowana raszpla w samplu się znajdzie. Dalej będzie to BAALBERITH, chociaż powiem ci, że numer, który powstał na ostatniej próbie… Ja pierdolę! Oczami wyobraźni widziałem wypluwane pod sceną zęby.
Pozdrawiacie kogoś?
— Dzięki za wsparcie. Kocham Mamę.
Dzięki!!!
[M-sky]