SYMBOLICAL – „Igne”

Są zespoły, do których pałam niechęcią już na starcie. Czasem jest to jakaś fobia z serii „nie, bo nie” a czasem uzasadniony konkret. Do tej pierwszej grupy jeszcze sięgam, choćby sprawdzić czy awersja ma sens, drugą omijam szerokim łukiem. SYMBOLICAL należał do tej pierwszej. Należał, co muszę podkreślić.


O zespole coś nie coś mi się obijało o uszy, jednak nigdy nie było okazji, by go sprawdzić. Zawsze było coś do posłuchania (albo do zrobienia, jak to w życiu). Kiedy jednak nazwa zaczęła mi się coraz częściej wyświetlać, wtedy przyszły one – „panie z mediów”, które zjechały BLACK RIVER, bo nie brzmi jak… VESANIA. A że jedna z owych przechwalała się, że jest „menago” SYMBOLICAL – błyskawicznie wrzuciłem kapelę do kosza z napisem „nie, bo nie”. Ani skład, ani pochlebne opinie znajomych nie przekonywały mnie, aż nadszedł mail z Solid Rock PR z propozycją współpracy. Wtedy znów pojawiła się nazwa SYMBOLICAL i… wymiękłem. „Panie redakturki” już się chyba zajęły czymś innym, tym samym blokada z kapeli została zdjęta (hehe). I tak oto jeszcze przed świętami trafiła w moje ręce EP „Igne”.

Trzy utwory w klimacie „mystic death metal” pojawiły się oficjalnie w pierwszy dzień świąt, ale ja w tym czasie miałem za sobą już kilka odsłuchów „Igne”. Nie ukrywam, że muza zryła mi nieco czerep, jednak nie biję się w pierś, że przez jakieś lafiryndy dostało się kapeli przed wysłuchaniem jej. Co ma wisieć nie utonie – widocznie SYMBOLICAL nie był mi wcześniej pisany. Za to teraz zaczynam ich wielbić. Mystic death metal w wykonaniu tej czwórki wchodzi mi elegancko, bez zakąszania, co w okresie świąteczno-noworocznym było nawet dobre, bo przynajmniej nie odbijało mi się sałatką czy – uchowaj boże – śledzikiem. Dwa numery dość długie i jeden długaśny dają łącznie prawie 25 minut muzyki, czyli standard, jak na EP. Opakowanie fajne, nietypowe – plus. Okładka można powiedzieć: „pod te święta” jak mawiał wujek Kazik, co chwila intonując ten sam toast przy świątecznym stole…

A jak sama muza? Ano nie jest źle! Mistyczny początek „The Call of Nazareth” przechodzi w death metalowe łupanie. W notce zapowiadającej ten materiał wymienione zostały tuzy z BOLT THROWER/HATE ETERNAL z jednej strony i BEHEMOTH/HATE z drugiej. Myślę, że SYMBOLICAL robi na tyle swoje, że nikt tu nikogo nie będzie podejrzewał o zżynkę. Solo gitarowe, unoszące się gdzieś ponad główna konstrukcją utworów sprawia wrażenie wyciętego z rocka progresywnego. Całość jest dobrze spasowana, niczym buty Lewandowskiego, dzięki czemu możemy się delektować muzą SYMBOLICAL, jak większość Polaków gra Robercika. Nie jest to tylko death metalowa rąbanka, choć i takich fragmentów nie brakuje. Najlepszy jak dla mnie jest ten najdłuższy – „Disciple of Death”, który kilka razy sprawił, że krótki spacer z psem nieco się wydłużył.

Różnorodność to cecha, która mi tu najbardziej pasuje. Jest klimat robiony przez te progresywne motywy, mocny wokal i odpowiedni power. Czekam na pełny album. Za starszymi materiałami chyba też czas już się rozejrzeć…

SYMBOLICAL – „Igne”
EP 2021, wyd. własne

Tracklista:
1. The Call of Nazareth
2. Epiphany & Revival
3. Disciple of Death

Line-up:
Paweł „Cymer” Cymerman – wokal/gitara
Konrad „Sloq” Słoczyński – gitara
Łukasz „Lukas” Matyja – bas
Dariusz „Daray” Brzozowski – perkusja

Najnowsze

Related articles