Projekty typu „one-man” różnie się sprawdzają. Nie zawsze artysta jest w stanie w pojedynkę wszystko ogarnąć, ale zdarzają się takie „zespoły”, w których wręcz słychać pełny skład albo po prostu kunszt i geniusz muzyka. A jak jest z niemieckim NECROCHAOS? Sprawdzimy…
Na początku jedno wyjaśnienie – twórca „Mortal Angels Descent” to taki typ z muzycznym ADHD. Zespoły, w których się udziela lub udzielał pewnie można by zliczać w dziesiątki – niemniej po tym co usłyszałem na płycie, chylę czoła. No, to już mniej więcej wiadomo, w którą stronę „poleci” ocena. To może ja od razu przejdę do zawartości albumu wydanego przez Godz Ov War Productions. Otóż bez dwóch zdań jest to… death metal. Zaskoczeni? Może i tak, choć „znawcy” śmierć metalu nawet jak nie zetknęli się z muzyką NECROCHAOS mogliby w ciemno obstawiać gatunek po nazwie, a i chyba niejeden doszedłby też po tytule albumu.
Chyba dość już tych dygresji, czas przejść do konkretu. A jest się czym zajmować, ponieważ „Mortal Angels Descent” to materiał zwarty, ciężki, a przy tym wchodzący jakoś tak gładko. Przynajmniej ja mam takie odczucia. Już otwierający płytę „Word Of God” rozpoczynający się dynamicznie jest prawdziwym ciosem w potylicę. Nie za szybko, ale konkretnie, ciężko i z grobowym wokalem. Co tam grobowym – Eugene mruczy do słuchacza zza grobu! Jak dla mnie jego wokal jest mocnym punktem albumu, jednak nie tylko zachwyt nad rykiem twórcy pozwala mi na pozytywną ocenę. Całość jest utrzymana w stylu chyba jednak bardziej europejskiej szkoły, a na myśl jakoś dziwnie przychodzą mi Finowie z DEMIGOD i parę brytyjskich „bogów” death metalu. Tak, zdecydowanie to ten kierunek. Jest ciężko, czasami bardzo wolno, czasem szybciej, ale bez szaleństwa – ogólnie „Mortal Angels Descent” jest utrzymane w średnim tempie ze wskazaniem na to bardziej ślamazarne. Dobrze się słucha też tytułowego kawałka, w którym trąca momentami świdrującymi zagrywkami, może lekko drażniącymi, ale idealnie wkomponowanymi. A propos kompozycji trzeba przyznać, że Eugene postarał się naprawdę, by słuchacz – mimo braku galopad czy szałowych solówek – nie nudził się. Myślę też, że czas trwania płyty – 35 minut – był dokładnie przemyślany i zaplanowany.
Ogólnie płyta z gatunku dobrych, momentami wchodzi wręcz bardzo dobrze. Nie warto zwlekać z sięgnięciem po nią i słowa te kieruję nie tylko do maniaków starej szkoły death metalu. Mroczny klimat wiszący gdzieś nad tymi sześcioma utworami, a którego niejako zwieńczeniem jest zamykający album instrumentalny „Hell Arisen”, powinien skusić też zarówno black maniaków, jak też tych lubiących dobry, ciężki doom…
NECROCHAOS – „Mortal Angels Descent”
LP 2021, Godz Ov War
Tracklist:
01. Word of God
02. Masters Corpse
03. Bloodied Sacred Scriptures
04. Mortal Angels Descent
05. Last Prayer
06. Hell Arisen
Linki:
Necrochaos: Facebook / BandCamp
Godz ov War: Website / Facebook / BandCamp / YouTube