Odeszła kolejna legenda metalu. 26 lipca w wieku 55 lat zmarł Mike Howe, wokalista najbardziej znany z zespołów METAL CHURCH i HERETIC.
Mike Howe swoją muzyczną karierę zaczynał na początku lat 80-tych w zespole o nazwie HELLION, który później został przemianowany na SNAIR. W 1988 ukazało się pierwsze demo. Było to jedyne nagranie z Howem w składzie. Później SNAIR już z nowym wokalistą wydał tylko album „Stay Home” (1990) i demo (1992). Stylistyka kapeli utrzymana była w konwencji heavy i thrash metalu.
W 1987 roku Howe dołączył do power/thrash metalowej formacji HERETIC. Nagrał z grupą dobrze przyjęty debiutancki album „Breaking Point”. Długo jednak miejsca w składzie nie zagrzał. W 1988 porzucił SNAIR i HERETIC na rzecz etatu wokalisty w METAL CHURCH. Zastąpił tam Davida Wayne’a.
Zespół dowodzony od 1980 roku przez Kurta Vanderhoofa miał już wtedy za sobą dwie bardzo dobre płyty i szereg demówek. Był więc już gwiazdą na metalowej scenie. Pierwsza płyta z Howem za mikrofonem ukazała się w 1989 roku i nosiła tytuł „Blessing in Disguise”. Współpraca wokalisty z zespołem trwała do 1995 roku, kiedy to grupa zawiesiła działalność. Vanderhoof reaktywował kapelę już z innym „śpiewakiem” w 1998 roku. Howe powrócił do składu dopiero w 2015 roku i był członkiem grupy aż do śmierci. Łącznie nagrał z METAL CHURCH pięć albumów studyjnych.
Okazyjnie współpracował też z innymi wykonawcami. W 1991 roku gościnnie pojawił się na płycie „Guaranteed Forever” grupy HALL AFLAME. W 1997 roku zaśpiewał z zespołem MEGORA w numerze „Hand of Fate”, który znalazł się na Ep-ce „Illusions”.
Przyczyny śmierci muzyka nie zostały podane do publicznej wiadomości. Howe to już drugi wokalista METAL CHURCH, który zmarł. W 2005 roku w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym odszedł David Wayne. Miał wtedy 47 lat.
-Jesteśmy zdruzgotani i brakuje nam słów. Prosimy o uszanowanie naszej prywatności i rodziny Howe’a w tym najtrudniejszym czasie – napisali w krótkiej informacji na Facebooku muzycy METAL CHURCH. Zmarłego kolegę określili jako „brata, przyjaciela i prawdziwą legendę heavy metalu.”