15 lipca w wieku 62 lat zmarł Gary Corbett. Muzyk współpracował jako muzyk koncertowy i sesyjny z wieloma artystami, m.in. CINDERELLA, KISS CZY MOLLY HATCHET.
Muzyk od pewnego czasu cierpiał na złośliwy nowotwór, który zaatakował jego płuca, biodra i mózg. W czerwcu Corbett rozpoczął zbiórkę pieniędzy na swoje leczenie. Jak się okazało – muzyk nie posiadał ubezpieczenia i musiał sam opłacać swoją walkę z rakiem.
Gary Corbett swoją karierę rozpoczął w 1976 roku występując na scenie razem z punkową wokalistką CHERRY WANILLA oraz byłym wokalistą MOTT THE HOOPLE Ianem Hunterem. W 1980 roku dołączył do zespołu TOM DICKIE AND THE DESIRE’S. Nagrał z nimi jeden album, a zespół szybko się rozpadł. Podczas prac nad tą płytą poznał Steve’a Lunta. Razem stworzyli utwór „She Bop” na debiutancką płytę Cyndi Lauper, który stał się w 1984 roku olbrzymim przebojem. To otworzyło Corbettowi drzwi do wielkiego muzycznego świata. Szybko znalazł angaż w koncertowym zespole Lou Gramma (wokalista FOREIGNER), który ruszył w trasę ze swoim solowym albumem.
To właśnie Gramm polecił Corbetta Paulowi Stanley’owi, kiedy w 1987 roku KISS poszukiwało koncertowego klawiszowca. Z legendą rocka współpracował do 1992 roku, kończąc trasą promującą album „Revenge”. Na początku lat 90-tych dołączył do grupy CINDERELLA na trasie promującej album „Heartbreak Station”. Nagrał z zespołem utwór “Hot and Bothered” na ścieżkę dźwiękową filmu „Świat Wayne’a”. Piosenka znalazła się później na ostatnim albumie CINDERELLI „Still Climbing” (1994). W późniejszych latach Corbett pojawiał się na sporadycznych trasach zespołu.
Przypomnijmy, że to niestety niejedyny muzyk związany z CINDERELLĄ, który zmarł w ostatnich dniach:
Corbett współpracował również z Ronnie Woodem (THE ROLLING STONES), a w 2003 roku dołączył na krótko do formacji MOLLY HATCHET. Jako muzyk studyjny udzielał się m.in. u Whitney Houston i Lou Reeda. Na koncie miał też współpracę z Damianem i Stephenem Marleyem. Był częścią supergrupy SCRAP METAL, w składzie której znajdowali się m.in. Lita Ford, Mark Slaughter czy Matthew i Gunnar Nelson.
– Był niezwykle utalentowanym klawiszowcem i autorem tekstów, z którym miałem okazję koncertować podczas moich lat spędzonych w KISS – wspomina Bruce Kulick, były gitarzysta legendarnej grupy. – Odbył trzy trasy z zespołem i chociaż był poza sceną (muzycy byli ustawiani wtedy na scenie tak, żeby widownia widziała tylko głównych członków zespołu – przyp. red.), jego wsparcie klawiszowe, przyjaźń i dobry charakter sprawiły, że poczuł się jak piąty członek KISS – dodaje Kulick.