To miał być ważny dzień dla polskiej muzyki i grupy GOLDEN LIFE… I był — niestety, jak się okazało, w negatywnym sensie…
24 listopada 1994 to jedna z najczarniejszych dat w historii powojennej Polski, w historii pożarnictwa, w historii polskiej muzyki. Podczas koncertu zespołu GOLDEN LIFE i transmisji gali rozdania nagród MTV w Hali Stoczni Gdańskiej doszło do pożaru, a w efekcie również zawalenia się dachu obiektu. W hali bawiło się ok. tysiąca ludzi. Zginęło w sumie siedem osób, a ponad 300 zostało rannych. Poszkodowanych rozmieszczono w 11 szpitalach w całym kraju, w tym w Specjalistycznym Szpitalu Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Strażacy uczestniczący w akcji do tej pory pamiętają „dywan z ciał”. Na kilka wyjść ewakuacyjnych czynne były tylko dwa, dlatego bardzo wiele osób zostało w panice stratowanych.
„Ok. godz. 20:50, na drewnianych trybunach tuż obok sceny pojawił się ogień, który bezskutecznie próbowali ugasić ochroniarze. Z początku zagrożenie zostało całkowicie zbagatelizowane, gdyż zgromadzona publiczność była przekonana, że to po prostu efekty specjalne. Dopiero gdy płomienie przeniosły się na kurtynę i sufit, uczestnicy imprezy rzucili się do wyjść z budynku.
Pożar rozprzestrzeniał się błyskawicznym tempie, gdyż w wybudowanej w latach 20. XX wieku hali stoczniowej znajdowało się wiele elementów wykonanych z drewna. Nagle w zatłoczonej hali zgasło światło, a w tłumie wybuchła całkowita panika. Ludzie krzyczeli i tratowali się nawzajem. Co gorsza, nie mieli oni najmniejszych szans na szybkie opuszczenie hali, która tym samym stała się dla nich pułapką.
Okazało się bowiem, że na sześć wyjść z budynku otwarte były tylko dwa, w tym jedno częściowo. Dopiero po wyważeniu głównego wyjścia strumień uciekających ludzi znalazł drożne ujście. Warto wspomnieć, że chwilę po zakończeniu ewakuacji, strawiony przez płomienie dach hali zawalił się.
Ewakuację oraz akcję gaśniczą utrudniało fatalne położenie hali, która znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie linii tramwajowej. Uciekające z hali osoby musiały przeciskać się przez szeroki jedynie na 2,5 metra chodnik, oddzielony od torowiska na ul. Jana z Kolna wysoką siatką. Użycie przez strażaków pomp tłokowych utrudniała natomiast trakcja zasilająca tramwaje, której wyłączenie zajęło cenne minuty.
Co więcej, wydajność miejscowego wodociągu okazała się niewystarczająca. Innymi słowy nie dostarczał strażakom wody w takiej ilości, która była niezbędna do skutecznej walki z żywiołem. W związku z tym do akcji zaprzęgnięto statek pożarniczy „Strażak” z Portowej Straży Pożarnej. Na szczęście strażakom udało się nie dopuścić do rozprzestrzenia ognia na inne stoczniowe budynki.” (źródło: www.historia.trojmiasto.pl)
Pierwszą ofiarą, stratowaną przez tłum, była 15-letnia Dominika Powszuk. Drugą 32-letni Wojciech Klawinowski, operator lokalnej telewizji. Pozostałe 5 osób zmarlo w szpitalach. Wśród nich byli dwaj ochroniarze, którzy wynosili nieprzytomnych ludzi z objętej pożarem hali.
Śledztwo wykazało, że przyczyną było podpalenie. Sprawcy nigdy nie ustalono. Na ławie oskarżonych zasiedli jedynie m.in. ówczesny kierownik hali oraz organizatorzy koncertu. Po kilkunastu latach procesu zapadły wyroki od 1 do 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Zespół GOLDEN LIFE promował tym koncertem swoją nową płytę „Natura”. Na telebimach trwała transmisja gali wręczenia nagród MTV w Berlinie.
To właśnie ofiarom tego zdarzenia jest poświęcony ten piękny utwór…
Muzykę napisał Jarosław Turbiarz, a słowa jego żona Iwona. Cały dochód ze sprzedaży singla zespół przeznaczył na pomoc ofiarom tego tragicznego wydarzenia. Utwór szybko podbił listy przebojów i stał się jednym z największych hitów polskiego rocka lat 90-tych.
W klipie refren zaśpiewali m.in.: Anja Orthodox (CLOSTERKELLER), Violetta Najdenowicz, Artur Gadowski (IRA), Grzegorz Skawiński (KOMBI), Zbigniew Man (ROAN), Grzegorz Markowski (PERFECT), Tomasz Lipnicki (ILLUSION), Tomasz Olejnik (PROLETARYAT), Muniek Staszczyk (T.LOVE).